Chociaż nie jest to mój ulubiony temat ostatnio (no, nie tak ostatnio) miałem okazję przypomnieć sobie cztery filmy o wojnie w Wietnamie. Trzy naprawdę bardzo dobre i jeden naprawdę kiepski.
Filmy wojenne zagościły na ekranach na bardzo wczesnym etapie rozwoju kina. Trudno się dziwić, w tym gatunku jest wszystko, co najbardziej przykuwa ludzką uwagę – przemoc, akcja, napięcie, dramat. W czasie wojny wszystko ulega zintensyfikowaniu, dlatego filmowcy lubią się mierzyć z tematyką wojenną. Zobaczcie, którzy z nich w tym gatunku sprawdzają się najlepiej. Filmy wojenne pokazują ludzi w najbardziej dramatycznych okolicznościach, jakie można sobie wyobrazić. Wielu ryzykuje najcenniejszym aktywem, jakie posiada – własnym życiem – dla jakiejś idei. Inni są mimowolnie wciągani w konflikt. W takich okolicznościach wszystko ulega przewartościowaniu, zwielokrotnieniu i niesamowitemu przyśpieszeniu. Emocje i uczucia są silniejsze niż kiedykolwiek, a czyny bardziej znaczące. Nie dziwi więc, że kino uwielbia tematykę wojenną. Jest to okazja do pokazania nie tylko spektakularnych scen walki, ale także wspominanych emocji. Najlepsze filmy wojenne Filmy wojenne powstawały już w czasach kina niemego. Po ten gatunek sięgnął nawet legendarny Charlie Chaplin w filmie „Charlie żołnierzem”, który uznaje się za pierwszy film wojenny w historii. Od tego czasu gatunek ten niesamowicie się rozwinął. Bardzo chętnie sięgają po niego Amext-align: center;">8. Helikopter w ogniu (Black Hawk Down, 2001) Ridley Scott uwielbia robić widowiskowe kino. Nie inaczej jest w przypadku produkcji „Helikopter w ogniu”. Sięgnął tutaj po historię, która wydarzyła się naprawdę. Wojskowa operacja sił amerykańskich na terenie pogrążonej w wojnie domowej Somalii nie powiodła się. Podczas próby porwania dwóch przywódców zbuntowanych Somalijczyków zostają zestrzelone dwa amerykańskie helikoptery. Kilku żołnierzy w ruinach miasta, otoczeni przez wrogich Somalijczyków musi czekać na pomoc. Film doskonale oddaje nastrój i dramatyzm sytuacji. 7. Dunkierka (Dunkirk, 2017) Film „Dunkierka” wraca do I wojny światowej. Christopher Nolan, który do tej pory słyną z filmów o Batmanie ze sporą dozą efektów specjalnych, tym razem postawił na realizm. Odtwarzając historię ewakuacji wojsk brytyjskich z francuskich plaż w Dunkierce, chciał, aby wszystko było jak najbliższe faktów. Nawet obsadę dobierał, pod względem fizjonomii. W efekcie powstał film nie tak spektakularny, jak setki inny filmów wojennych, ale za to niezwykle prawdziwy, surowy, w którym czuć faktyczny strach, desperację, ale i heroizm. 6. Cienka czerwona linia (The Thin Red Line, 1998) Tym razem przenosimy się w realia II wojny światowej, w sam środek konfliktu amerykańsko-japońskiego. Oddział żołnierzy USA ląduje na wyspie na Pacyfiku, gdzie nieoczekiwanie spotyka się z oporem ze strony Japończyków. Dla osaczonych Amerykanów wojna przestaje być walką z wrogiem, ale o ocalenie samych siebie. Opresyjna sytuacja wyzwala w nich emocjonalne reakcje, które mocno wstrząsają widzami. Film powstał na podstawie bestsellerowej książki Jamesa Jonesa. 5. The Hurt Locker (2008) Kino wojenne coraz chętniej odwołuje się do współczesnych konfliktów zbrojnych, a tych niestety nie brakuje. Kathryn Bigelow postanowiła zekranizować historię rozgrywającą się w czasie ostatniego konfliktu w Iraku, który rozpętał się po atakach na World Trade Center. Wówczas bezpieczny wydawałoby się świat Amerykanów został całkowicie zburzony. Saperzy wysłani na ziemie wroga nie mogą zaufać nikomu. Nawet niewinnie wyglądające dziecko może mieć bombę pod ubraniem. Ten film trzyma w napięciu i podważa sens wojny. 4. 1917 (2019) Ten film to prawdziwa niespodzianka. Zdobywca Złotego Globu w kategorii najlepszy film dramatyczny w reżyserii Sama Mendesa przenosi widzów do tytułowego 1917 roku, na front I wojny światowej. Dwaj brytyjscy szeregowcy Schofield i Perry otrzymują misję przedarcia się za linię wroga, aby przekazać rozkaz odwołujący atak, który w świetle nowych informacji nie ma najmniejszych szans powodzenia. Gra toczy się o życie 1600 żołnierzy w tym brata Schofielda. Akcja wciąga widza od razu. Rajd młodych żołnierzy jest pełen dramatyzmu i napięcia. 3. Szeregowiec Ryan (Saving Private Ryan, 1998) „Szeregowiec Ryan” szybko wszedł do kanonu kina wojennego. Jego akcja opowiada epizod z II wojny światowej. Z jednej amerykańskiej rodziny czterech synów walczy na froncie wojennym. Aż trzech z nich poniosło śmierć. Dlatego amerykańskie dowództwo wysłało garstkę najlepszych ludzi, żeby ratowało ostatniego z braci i bezpiecznie odstawiło go do domu. Oddział pod dowództwem kapitana Johna Millera stara się znaleźć sens we własnej misji i przetrwać. Film choć zekranizowany z typowym amerykańskim patosem, uderza we właściwe nuty. 2. Full Metal Jacket (1987) „Full Metal Jacket” to jeden z najlepszych filmów wojennych i zarazem jeden z najlepszych w karierze Stanleya Kubricka. Portretuje w nim młodych szeregowców, którzy przyjeżdżają do obozu szkoleniowego, gdzie trafiają pod opieką sadystycznego sierżanta Hartmana. Szkolenie ma ich przygotować do wyjazdu do Wietnamu. Szybko okazuje się, że pobyt w ośrodku może być takim samym koszmarem, co wojna sama w sobie. Jeden z rekrutów, wyszydzany Leonard, przestaje sobie radzić z wojskowym drylem. Widmo tragedii wisi w powietrzu, i to wcale bez wyjeżdżania na faktyczną wojnę. Film pokazuje, jak destrukcyjnym środowiskiem jest wojsko w ogóle. Mocny film. 1. Czas apokalipsy (Apocalypse Now, 1979) Absolutnym numerem jeden kina wojennego jest „Czas Apokalipsy” Francisa Forda Coppoli. Jest to luźna ekranizacja powieści Josepha Conrada „Jądro ciemności” przeniesiona w realia wojny w Wietnamie. Opowiada historię kapitana Willarda (Martin Sheen), który otrzymał misję powrotu do piekła, odnalezienia i zlikwidowania pułkownika Kurtza (Marlon Brando), który odrzucając rozkazy dowództwa wojskowego USA, zaszył się w dżungli. Willard wraca w odmęt wojny, która rozgrywa się także w umysłach. Wiele ze scen z filmu zyskało status kultowych, jak choćby ta z nalotem helikopterów w rytm słynnego „Cwału Walkirii” Ryszarda Wagnera. Wojna, którą Rosja prowadzi przeciwko Ukrainie, jest również wojną Czeczenów, którzy walczą w niej po stronie ukraińskiej także o wolność i niepodległość dla własnego narodu – mówią PAP członkowie czeczeńskiego batalionu ochotniczego im. Dżochara Dudajewa. "Dla nas, Czeczenów, wojna na Ukrainie jest także naszą wojną. W mediach pojawiają się często tytuły sugerujące, że po stronie Rosji w wojnie na Ukrainie walczą „Czeczeni”. Tymczasem mowa jest zdrajcach Czeczenii, tworzących marionetkowy rząd z nadania Putina. - Czeczenia jest okupowana, Putin stworzył tam marionetkowy rząd Ramzana Kadyrowa, który dostaje z Moskwy ogromną ilość pieniędzy. On wprowadził tam zasady, które nie mają nic wspólnego także z porządkiem konstytucyjnym Rosji. Kobiety są tam prześladowane, nie mogą chodzić bez chusty zasłaniającej twarz na ulicach. Władzę oddano w ręce bandytów. W każdym narodzie trafiają się sprzedawczyki, zdrajcy i bandyci. Ta cała grupa służy Kadyrowowi – wyjaśnia w „Wywiadzie z chuliganem” Adam Borowski. Kim są „kadyrowcy”, których wielu zlikwidowały już ukraińskie wojska? - To cyngle wysługujący się Moskwie. Putin posłał ich do Abchazji, posłał na wojnę z Gruzją, jego cyngle zamordowali Annę Politkowską, w dniu urodzin Putina. I byłego prezydenta Czeczenii Jandarbijewa a także wielu działaczy czeczeńskich w Turcji. Były zamachy na czeczeńskich liderów niepodległościowych w Austrii, Niemczech czy Francji – mówi Borowski. Jaka jest ich realna siła? - Komendant Milicji Obywatelskiej Jóźwiak, bodajże w 1946 na posiedzeniu Biura Politycznego PPR powiedział, że gdyby nie stacjonujące tu oddziały NKWD, to by nas tutaj w 15 minut nie było. Jestem przekonany, mówią to zresztą sami Czeczeni, że niech tylko Rosja nas zostawi, to my zaraz „rozbieriom” z Kadyrowem - stwierdza. Czeczeńscy patrioci walczą dziś po stronie Ukrainy. - W 2015 r. Isa Munajew, legendarny dowódca obrony Groznego, pojechał do Donbasu, by walczyć z putinowskimi separatystami, czyli tak naprawdę z wojskiem rosyjskim. On niestety poległ, ale jego ludzie walczą w ukraińskiej armii – mówi Borowski. I niebawem może być ich dużo więcej: - Czeczenów na Zachodzie jest około 300 tysięcy. Premier Ahmed Zakajew w ostatnią sobotę w Brukseli, w czasie posiedzenia czeczeńskiego rządu na uchodźstwie powiedział, że ogłosi nabór do oddziałów czeczeńskich po to, żeby wesprzeć Ukrainę w walce z Putinem. Bo to jest szansa także Czeczeńskiej Republiki Iczkeria. Cała rozmowa poniżej: Źródło: Wyróżnił on cztery rodzaje tego zjawiska: 1. Terroryzm państwowy (pochłania najwięcej ofiar, np. chiński wobec Tybetańczyków, czy rosyjski wobec Czeczenów); 2. Terroryzm fanatyczno-zbójecki (np. atak Al-Kaidy na WTC, zamach na Bali czy niegdysiejsze działania grup w rodzaju Czerwonych Brygad lub Bader-Meinhoff); 3. Znacie jakieś ciekawa filmy o wojnie w Czeczeni ? które ukazują zbrodnie rosyjskich wojsk na ludności tego kraju ? Osiemnastoletni Rosjanin Arkady Babczenko miał plan. Skończy prawo, będzie przyzwoicie zarabiał i korzystał z uroków moskiewskiego życia. Jednak zanim zdążył ich choćby posmakować, został powołany do wojska i trafił do Czeczenii. Nie chciał zabijać matek i dzieci; mężczyzn także, ale robił to, by nie skończyć z odciętą
Polacy stworzyli dla swoich potrzeb własny obraz Czeczenii. Czarno-biały. Nieco już zakurzony. Niewytrzymujący spotkania z Czeczenią. Patrzmy na wojny czeczeńsko-rosyjskie przez pryzmat własnej historii, wyobrażeń o państwie i narodzie. Czeczenów postrzegamy jako "mały, dzielny naród", który od wieków pragnie wyzwolić się spod rosyjskiego jarzma. Widzimy odważnych czeczeńskich bojowników, którzy pokonali rosyjskie czołgi, widzimy dorosłych mężczyzn w papachach tańczących po okręgu. Widzimy rzesze uchodźców. Potem, nie wiadomo dlaczego, wspominamy już tylko teatr na Dubrowce, szkołę w Biesłanie, lotnisko w Moskwie. Zdajemy sobie sprawę, że nasz obraz wymaga odświeżenia. Poszukujemy nowych elementów, nowych postaci, nowych "prawd". Czytelnikom znudziły się wymyślone światy, opowieści o niczym, narkotyczne wizje artystów. Ludziom brakuje prawdziwych bohaterów - napisał na blogu Arkadij Babczenko. Brakuje realnych ludzi, którzy widzieli życie, przeżyli wojnę. Bohaterów autorefleksyjnych, którzy zadają sobie podstawowe pytania dotyczące człowieczeństwa, życia i śmierci. Nowy realizm w literaturze wojennej? Jakich "prawd" o Czeczenii dostarczają nam wydane w ciągu ostatnich lat w naszym kraju książki rosyjskich i czeczeńskich autorów: Zachara Prilepina (ros. 2004, pol. 2005) ( czytaj tekst Tomasza Mroza o Prilepinie w dodatku "Polska-Rosja. Rozmowa niekontrolowana" ), Germana Sadułajewa (ros. 2006, pol. 2011), Arkadija Babczenki (ros. 2001, pol. 2009), Władimira Makanina (ros. 2008, pol. 2009)? Czy zmieniają nasze wyobrażenia o tej republice, czy też nas w nich utwierdzają? Rosyjska literatura wojenna Liczne wojny prowadzone przez carską Rosję, a następnie Związek Radziecki stanowiły treść i tło wielu powieści, dostarczały inspiracji oraz były źródłem szeregu skrajnych przeżyć i doświadczeń, które przelewano na papier w postaci wspomnień, szkiców, powieści. W XX w., w rosyjskiej literaturze wojennej dominują powieści inspirowane Wielką Wojną Ojczyźnianą. Nie brakuje literatury monumentalnej i konformistycznej. Chruszczowowska odwilż pozwala na częściowe odczarowanie czasów wojny (np. Gieorgij Bałkanow, Bułat Okudżawa). Osiąga ono apogeum w okresie pierestrojki. Ukazują się (nieraz po latach) takie powieści jak "Życie i los" Wasilija Grossmana, epopeja Wiktora Astafiewa "Przeklęci i zabici". Ukazuje się literatura łagrowa (Warłam Szałamow, Aleksander Sołżenicyn). Zmienia się sposób pisania o wojnie i państwie. Zamiast patosu - krytyka. Zamiast heroizmu - strach i zwątpienie w sens wojny. Realizm opisu miejscami przechodzący w naturalizm. W podobnym duchu pisze się o późniejszych wojnach. Najpierw o Afganistanie (np. Jermakow). Później o dwóch wojnach czeczeńsko-rosyjskich. Piszą Rosjanie, Czeczeni, żołnierze i cywile. Do najnowszych publikacji należą utwory Artura Cziornogo, Konstantina Siemienowa, Wiaczesława doświadczenia wojenne prezentowane są w nowej formie, na audiobookach oraz blogach, na stronach poświęconych literaturze wojennej: "Okopka" ( i "Art of War" ( Na rynku nie brakuje również literatury "prosystemowej" (na przykład utworów Aleksandera Prochanowa określanego przez oponentów mianem "słowika Sztabu Generalnego"), jednak głos literatury dotyczącej Czeczenii wpisuje się w szeroki nurt rewizji stereotypowych wyobrażeń o wojnie. Nie inaczej jest w przypadku "Dziesięciu kawałków o wojnie" Arkadija Babczenki, "Jestem Czeczenem" Germana Sadułajewa, "Patologii" Zachara Prilepina i "Asana" Władimira Makanina. Każda z tych książek opisuje tę samą i zarazem inną wojnę. Wojny w Czeczenii Wojna w Czeczenii rozpoczęła się w 1994 roku. Doprowadził do niej nie pojedynczy incydent bądź decydent. Nie sam Borys Jelcyn, rywalizujący z Michaiłem Gorbaczowem o przywództwo, nie Dżohar Dudajew, pragnący niepodległości dla swojego narodu, i nie generałowie zdemobilizowanej po porażce w Afganistanie armii. Konflikt był wynikiem splotu okoliczności, ambicji i decyzji. Skala i nakręcająca się z upływem czasu spirala przemocy przerosły oczekiwania przywódców po obu stronach frontu. Dwuletnia kampania zakończyła się w 1996 roku porażką armii mocarstwa. Czeczeni nie poradzili sobie z nieoczekiwanie odzyskaną niepodległością. Republika zamieniała się w miejsce, gdzie kwitł handel ludźmi i narkotykami, porwania dla okupu i zwykły bandytyzm. Rośli w siłę islamscy radykałowie. Oficjalnie wejście czeczeńskich i dagestańskich bojowników do Dagestanu dało początek drugiej wojnie w 1999 roku. Było to na rękę Władimirowi Putinowi, nieznanemu jeszcze wówczas byłemu funkcjonariuszowi KGB, który torował sobie drogę na fotel prezydencki. Bombardowania, zaczystki, krwawa i bezwzględna wojna, którą rozpoczął, zmusiła rzesze mieszkańców do ucieczki. Nie była to chaotyczna operacja z 1994 roku. W ciągu kilku lat bojownicy zostali rozgromieni, odeszli do podziemia, organizując spektakularne zamachy terrorystyczne, jak zajęcie teatru na Dubrowce (2002) czy szkoły w Biesłanie (2004). Podziemie po kilku latach względnego spokoju, w ciągu których nastąpiła jego reorganizacja, dało o sobie ponownie znać w 2007 roku pod szyldem Emiratu Kaukaskiego (Imarat Kawkaz). Jego przywódcy i luźno połączone podjednostki z całego Kaukazu Północnego walczą dziś nie pod hasłami narodowowyzwoleńczymi, lecz islamskimi. Ich celem jest stworzenie państwa islamskiego na całym Kaukazie Północnym. Walczą nie tylko z miejscowymi władzami. W 2009 r. powrócili do zamachów skierowanych przeciwko ludności cywilnej, z których ostatni miał miejsce w styczniu 2011 r. na lotnisku Domodiedowo. Różne wojny, różne prawdy Liderami w nowej rosyjskiej literaturze wojennej stali się Arkadij Babczenko i Zachar Prilepin. To oni zyskali największy rozgłos, niejako nadając ton, dyktując styl. Pod ich wpływem powieści o Czeczenii zaczęto oceniać w Rosji z perspektywy "prawdy" o wojnie, jaką przekazują lub kreują. Babczenko i Prilepin piszą "własną krwią". Taką postawę w literaturze postulował już Szałamow, więzień obozów, znany autor literatury łagrowej. Nie pisarze idą dziś na wojnę, a uczestnicy wojny - poborowi, OMON-owcy (OMON - Oddział Milicji Specjalnego Przeznaczenia) - wracają z niej, stając się popularnymi pisarzami. Babczenko i Prilepin na pierwszą wojnę czeczeńsko-rosyjską zostali wysłani jako żołnierze poborowi. Dobrowolnie pojechali na drugą. Jako żołnierze kontraktowi tzw. kontraktnicy. To słowo długo jeszcze w oczach większości Czeczenów będzie budzić grozę, odrazę i pogardę, będzie synonimem bezwzględnych morderców, zabijających z zimną krwią, urządzających masakry na ludności cywilnej. Dlaczego widząc horror pierwszej wojny, dobrowolnie wrócili na front? Bo wojna to "najsilniejszy narkotyk na świecie" - twierdzi Babczenko. Wrócili i doświadczenia wojny uczynili podstawą prozy - nieraz bliskiej wspomnieniom czy reportażowi. Wojna u Babczenki toczy się w koszarach. "Dziesięć kawałków o wojnie" to studium psychologiczne młodych żołnierzy, utwór autobiograficzny. Straszny, do bólu realistyczny, w swym przesłaniu antywojenny. Walki na froncie jest niewiele, bo rzeczywistość koszarowa jest gorsza niż działania wojenne. Bohaterowie przechodzą przez piekło fali, na każdym kroku są bici przez "dziadków". Brakuje im jedzenia i wody. Muszą kraść lub handlować z Czeczenami: amunicją, bronią, racami, nie zastanawiając się, przeciwko komu zostaną użyte. Marzą, by wysłano ich na front. Marzą, aby skończyło się bicie i upokorzenia. By wyszli z koszar, przestali na lotnisku w Mozdoku przerzucać trupy, których jest coraz więcej. Świat u Babczenki to rzeczywistość zezwierzęcona, patologiczna, w której bohaterowie walczą nie tylko o to, by przeżyć, ale by pozostać ludźmi. Rzeczywistość, która rodzi pytania o sens wojny, życia i śmierci. W powieści Prilepina wojna toczy się na froncie. "Patologie" to niemal reporterski opis wojny. Mistrzowsko skonstruowana opowieść trzyma nas w napięciu przez dwanaście epizodów, wyjazdów na akcje, w których bohaterowie niebezpiecznie zbliżają się do śmierci. Początkowo szczęśliwie jej unikają. Później sami zadają ciosy, mszcząc się za zabitych towarzyszy. Jest walka, na śmierć i życie, walka, w której wszystko jest proste: albo zabiją ciebie, albo ty zabijesz. W powieści praktycznie nie ma negatywnych bohaterów. Siemionycz to wzorowy dowódca oddziału młodych żołnierzy, którzy z czasem tworzą zgraną, zaprzyjaźnioną grupę. Więzami przyjaźni połączyła ich wojna. Własne życiowe doświadczenia i przemyślenia uczynił podstawą prozy również German Sadułajew, zamieszkały w Petersburgu czeczeński (rosyjski?) intelektualista. Pół Czeczen (po ojcu), pół Rosjanin (po matce). Nie uczestniczył bezpośrednio w działaniach wojennych, dotknęły one jednak jego rodzinę, przyjaciół, sąsiadów. Nie szczędzi krytyki ani Czeczenom, ani Rosjanom, rozlicza się z własnym narodem, mitami. Dla prezydenta Czeczenii - Ramzana Kadyrowa - stał się persona non grata, gdy o czeczeńskiej młodzieży wyraził się w innym tonie niż ten przyjęty w republice, zwrócił uwagę na problemy, jakie wynikają z ramzanowskiej pruderii i umoralniania na siłę. Wojna u Sadułajewa toczy się przede wszystkim w duszy człowieka, który dostrzega jej bezsens. Działania wojenne przedstawia epizodycznie. Ważniejsza jest banalna i bezsensowna śmierć niewinnych ludzi, dzieci, starców. Właściwie nie ma już wojny, jest Miasto Umarłych, w którym żyją ci, którzy odeszli: wiejski głupek w drodze po wodę, sąsiadka w drodze na pastwisko, krewni na bazarze. Nie generałowie czy politycy, lecz zwykli ludzie. Miasto Umarłych istnieje w snach, nie można o nim zapomnieć. Makanin, znany rosyjski prozaik, jako jedyny z wydanych w Polsce w ostatnim czasie autorów nie pisze na podstawie własnych życiowych doświadczeń. Kreuje nowe "prawdy" o Czeczenii (miejscami drażniąc nieznajomością realiów: bagna są tu w suchych kaukaskich górach, a dumni czeczeńscy starcy padają na kolana przed rosyjskim majorem). U Makanina wojna rządzi się prawami rynku. Nie warto dać się w tej wojnie zabić. Można za to zarobić. Akcja powieści rozgrywa się w magazynie z baryłkami ropy, nad którym czuwa major Żylin - rosyjski "przeciętniak", inżynier budowlany, który odkrył w sobie talent handlowy i negocjatorski. Handluje ropą, zarabia. Nie ma dla niego znaczenia, czy płacą mu za nią Czeczeni czy Rosjanie. Ma jednak zasady. W ramach rzemiosła handlowego jest słowny, dba o wspólników i odbiorców. Ma cel. Dokończyć budowę daczy w centralnej Rosji. Sentymenty narodowe, idee odkłada na bok. Makanin, Babczenko, Prilepin i Sadułajew to jedni z bardziej znanych twórców nowej literatury wojennej w Rosji. Dlaczego właśnie od kontraktników, emigrantów i zawodowych powieściopisarzy mamy nadzieję usłyszeć prawdę o wojnach czeczeńsko-rosyjskich? Czy sięgamy po te książki tylko dlatego, że możemy w nich znaleźć fragmenty bezkompromisowe, krytyczne względem władzy i tych, którzy w wojnie uczestniczą? Fragmenty, w których padają najprostsze ludzkie pytania o sens życia, śmierci, wojny, przyjaźni. Pytania potraktowanie nie z patosem, a autorefleksyjnie, realnie lub raczej realistycznie. Za Rosję! Za Czeczenię! Skoszarowani żołnierze z utworu Babczenki nie walczą za ojczyznę, ich celem nie jest obrona Rosji przed Czeczenami. Nie widzą sensu wojny i nie mają ochoty ani umierać, ani zabijać w imię "zaprowadzania porządku konstytucyjnego", jak oficjalnie nazywano wojnę w Czeczenii. Walczą, by przeżyć, dotrwać do końca, nie zostać zabitym przez pijanego kolegę lub Czeczena, nie wrócić w cynkowej trumnie - zwanej w żołnierskim żargonie konserwą. Brak tu patosu, brak ideologii, uczuć narodowych. Brak ich również u Makanina. Wojna "rynkowa" nie zna patriotyzmu. Nawet dawny (dodajmy: wymyślony przez autora) bóg Czeczenów, tytułowy Asan, niegdyś żądny krwi, dziś woła o pieniądze. Ideologia umiera. Umrze wraz z ostatnim pokoleniem "radzieckim". Pokoleniem ojca Żylina, sympatycznego alkoholika, który w pijanym widzie zastanawia się, czy Lenin był mesjaszem i czy Rosja ma szansę na kolejnego. Poszukuje idei, ostatnią nadzieję pokładając w Chińczykach. Nie tylko rosyjscy żołnierze nie wiedzą, o co walczą. Bohaterom powieści Sadułajewa, podobnie jak większości Czeczenów, po rozpadzie Związku Radzieckiego nie w głowie była niepodległość. Nie marzyli o wolnej (mitycznej) Iczkerii. Handlowali, próbowali wiązać koniec z końcem. Podśmiewali się z "wąsatego führera", jak autor określa Dudajewa, wzywającego do walki z ekranu telewizora. Nie rozumieli, o co chodzi odprawiającym zikr ( modlitwa opierająca się głównie na recytacji imion Allacha) bojownikom, którzy rzucali niezrozumiałe jeszcze wówczas islamskie hasła. Gdy pod koniec 1994 r. do Czeczenii wjechały rosyjskie czołgi, Czeczeni nie wierzyli, że ich własne państwo będzie z nimi walczyć. Nie uciekali przed pierwszymi nalotami. Czeczeńskie kobiety próbowały zatrzymać czołgi kwiatami. Mobilizację w szeregi Gwardii Narodowej wywołały pierwsze bombardowania. Wielu młodych mężczyzn zostało wciągniętych w wojnę, "bo tak się złożyło". Wręczono im automaty i kazano walczyć przeciwko rosyjskiej armii. Romantyczni bojownicy o wolność? Brak ich u Sadułajewa. Czeczenom z powieści "Jestem Czeczenem" współczujemy, bo ich życie, ich ojczyznę zniszczyła wojna. Trudno nam jednak zrozumieć, że bardziej niż z wolności ucieszyliby się zapewne z powrotu imperium... Imperium, którego nieoczekiwany rozpad był szokiem i tragedią dla większości jego obywateli, w tym Czeczenów. Rosja zrobiła z Czeczenów naród? "Jestem Czeczenem", mówi o sobie narrator, porte parole Germana Sadułajewa. Rosyjski tytuł nieco prowokacyjnie kończy się wykrzyknikiem. Wcześniej czuł się obywatelem Związku Radzieckiego, tak jak wielu innych jego kolegów czy krewnych. Dziś jest Czeczenem. Jako Czeczen jest kontrolowany przez milicję, przeszukiwany na lotnisku. Jako Czeczen ma trudności z wynajmem lokalu użytkowego, doświadcza obelg od FSB. Rosja zrobiła z niego Czeczena. To Rosja uformowała z Czeczenów naród - twierdzi. Nie bez ironii dziękuje Rosji, że dokonała cudu, jednocząc składające się z tejpów (wspólnot rodowo-terytorialnych) społeczeństwo, które nigdy nie było się w stanie tak naprawdę zjednoczyć i które nigdy nie stworzyło narodu (w nowoczesnym tego słowa rozumieniu). Dla nas brzmi to trochę obrazoburczo. Czeczeni walczyli przecież pod wodzą imama Szamila przeciw caratowi w XIX w., wybuchały liczne powstania. Widzimy w tym logikę, "naturalną" kontynuację walki o wyzwolenie, niepodległość. Doszukujemy się podobieństw, kontynuacji procesów. Tymczasem według Sadułajewa próżno szukać prawd i analogii w historii, lepiej poszukać ich bliżej, w rosyjskiej polityce wobec własnych obywateli - Czeczenów. "Dzieło" rosyjskich urzędników, oficjeli, oficerów FSB, dzieło "czeczenizacji" Czeczenów, kontynuuje dziś prezydent Ramzan Kadyrow, za wszelką cenę starając się odróżniać Czeczenów od Rosjan. Jego naród jest moralny, ma tradycję i kulturę, stroni od alkoholu. Rosjanie piją, źle się prowadzą. Są obcy. Nowi swoi, nowi obcy "Swój", "obcy" to pojęcia niezmiernie płynne, gotowe w sobie pomieścić politykę, historię, kulturę. Pojęcia, które można zawsze na nowo zdefiniować. Jeśli ruszyłbym na wojnę, po której stronie miałbym walczyć? - pyta Sadułajew. Słowa "my", "wy", "oni" oznaczają u Sadułajewa raz Rosjan, raz Czeczenów. I kiedyś, i dziś. U Makanina "swój" jest ten, kto jest w interesie - Rosjanin lub Czeczen. Rządzi rynek, nie idee. O odbiorców trzeba dbać niezależnie od narodowości. W interesie trzeba być uczciwym. Sentymenty i podziały narodowe można odłożyć na bok. Bohaterowie Prilepina nie mają takich dylematów. Front dzieli ludzi na swoich i obcych. Rosjan i Czeczenów (wraz z epizodycznym ukraińskim ochotnikiem zaduszonym przez głównego bohatera własnymi rękami). Jeśli ty nie zabijesz, zabiją ciebie. Nie ma miejsca na litość. Pierwsi zabici i ostatnie refleksje: czy oblani benzyną i podpaleni przez nas mężczyźni to na pewno byli bojownicy? Rozlega się dźwięk ukrytych w butach nabojów. Czeczaki - jak pogardliwie określano podczas wojny Czeczenów, to nie ofiary, lecz twoi wrogowie. Równie bezwzględni. Obcy. Walcz, zabijaj, bo zabiją ciebie i twoich przyjaciół. Kult przemocy? Wielkoruski szowinizm? Może po prostu czas wojny wymaga oddzielania swoich od obcych. Szkoda, że również w czasach pokoju, w ramach jednego państwa. "Obcość" i "swojskość" danych grup, narodów nie istnieje od wieków, lecz jest konstruowana polityczne - w przypadku Czeczenii niemalże na naszych oczach. Czytaj artykuł Grzegorza Jankowicza o reportaż Jonathana Littella z Czeczenii >> Iwona Kaliszewska jest redaktorką portalu doktorantką Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Od siedmiu lat prowadzi badania terenowe na Kaukazie Północnym. Stała współpracowniczka "Nowej Europy Wschodniej", współautorka (wraz z Maciejem Falkowskim) książki " Matrioszka w hidżabie. Reportaże z Dagestanu i Czeczenii ".
I wojna światowa była pod wieloma względami inna, niż wcześniejsze wojny. Prowadzono walki pozycyjne, żołnierze całe miesiące spędzali w okopach. W czasie tej Wielkiej Wojny po raz pierwszy także użyta została broń chemiczna na masową skalę. W październiku 1914 roku w okolicy Neuve-Chapelle Niemcy ostrzelali pozycje angielskie Na początku lat 90. XX wieku, po upadku Związku Radzieckiego, obudziły się dążenia niepodległościowe poszczególnych republik wchodzących wcześniej w skład sowieckiego imperium. Wśród nich znalazła się również Czeczenia, która już w listopadzie 1990 roku ogłosiła deklarację o proklamowaniu niepodległości. Niecały rok później przeprowadzono pierwsze wybory parlamentarne oraz prezydenckie. Te ostatnie wygrał generał Dżochar Dudajew. Zaledwie kilka dni później, 1 listopada 1991 r., Czeczenię ogłoszono niezależną, demokratyczną republiką. Niestety pierwszy okres niezależności Czeczenii nie mógł podobać się władzy zasiadającej na Kremlu, co było przyczyną podejmowanych wielokrotnie prób obalenia rządów Dżochara Dudajewa, które po kilku latach przerodziły się w otwarty konflikt. Jak twierdziła Rosja celem planowanej interwencji miało być przywrócenie porządku konstytucyjnego Czeczenii, rozbrojenie nieformalnych formacji zbrojnych, ale także normalizacja życia i powrót do praworządności w tej autonomicznej republice wchodzącej w skład niedawno utworzonej Federacji Rosyjskiej. Ponadto propaganda rosyjska przedstawiała Czeczenię jako ośrodek terroryzmu, mafii, handlu narkotykami i nielegalnych transakcji bronią, który należało zniszczyć. Kolejnym czynnikiem interwencji mógł być motyw religijny, albowiem Czeczenia była krajem muzułmańskim, wobec czego władze zasiadające na Kremlu mogły obawiać się tendencji do islamizacji republik. I wreszcie rosyjskim, zwłaszcza wyższym dowódcom, był potrzebny akt podnoszący prestiż armii, który gwałtownie spadał po ujawnionych aferach w rosyjskich siłach zbrojnych. Ważną przyczyną wybuchu wojny było też dążenie Rosji do przejęcia kontroli nad ropą naftową, zarówno tą wydobywaną na terenie Czeczenii, jak i przejęciu kontroli nad rurociągiem biegnącym z Baku poprzez Czeczenię do Noworosyjska. Djokhar Doudaïev – prezydent Czeczenii w latach 1991-1996 | Fot. Dmitry Borko (CC BY-SA Wspomniane czynniki stały się powodem do wydania, 29 listopada 1994 roku, przez prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna oświadczenia, w którym zapowiedział wprowadzenie w autonomicznej republice czeczeńskiej stanu wojennego, a także możliwości użycia sił zbrojnych jeśli wszystkie siły biorące udział w konflikcie czeczeńskim nie złożą broni w ciągu 48 godzin i nie rozwiążą powstałych pod ich dowództwem formacji zbrojnych. Niektórzy komentatorzy ówczesnych wydarzeń twierdzili, iż Jelcyn wydając dekret kierował się osobistą urazą wobec czeczeńskiego prezydenta Dudajewa. Niezwłocznie po wydaniu oświadczenia rozpoczęły się przygotowania do wysłania rosyjskiego wojska na terytorium autonomicznej Czeczenii. Do tego celu został wyznaczony czterdziestotysięczny korpus interwencyjny składający się z wojsk Ministerstwa Obrony i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Kontyngent, którego dowódcą był minister obrony Rosji gen. Paweł Graczow, został podzielony na trzy zgrupowania uderzeniowe: – Grupa „Północ”, o zasadniczym znaczeniu, ruszyła z bazy wojsk federalnych w Mozdoku w Północnej Osetii. Dowodził nią gen. Lew Rochlin, a składała się z: 90. Dywizji Gwardii, 131. Brygady Zmechanizowanej z Majkopu i 81. Samarskiego Pułku Pancernego. Wszystkie jednostki wydzielono z Północno-kaukaskiego Okręgu Wojskowego.– Grupa „Zachód”, dowodzona przez gen. Iwana Babiczewa, zaatakowała z terytorium Inguszetii. Składała się z: 19. Dywizji Zmechanizowanej, 76. Dywizji powietrzno-Desantowej, 21. Samodzielnej Brygady Powietrzno-Desantowej, dwóch batalionów 336. Brygady Piechoty Morskiej Floty Bałtyckiej, kilku batalionów piechoty morskiej i wojsk powietrzno-desantowych podporządkowanych bezpośrednio naczelnemu dowódcy oraz oddziałów wsparcia – wojsk inżynieryjnych, kolejowych, zabezpieczenia logistycznego i zaplecza medycznego.– Grupa „Południowy-Wschód” pod dowództwem wojskowego gen. Władimira Popowa uderzyła z Dagestanu. W jej składzie znalazły się: 506. Pułk Gwardii z Wołżańskiego Okręgu, 33. Pułk kozacki z Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, pułk Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej z Moskiewskiego Okręgu Wojskowego, 276. Pułk Gwardii z Syberyjskiego Okręgu Wojskowego oraz dwa bataliony 165. Pułku Piechoty Morskiej Floty Oceanu Spokojnego. Natomiast siły czeczeńskie pod przywództwem prezydenta Dudajewa w listopadzie 1994 roku liczyły co najmniej 3 tys. ludzi. Wydanemu w tym czasie obwieszczeniu o powszechnym poborze podporządkowało się tylko ok. 10% obywateli Czeczenii. Sytuacja ta uległa jednak zmianie po rozpoczęciu agresji rosyjskiej, kiedy ludność w ramach uczestnictwie w „Gazawat” (świętej wojnie, której symbolem była zielona opaska) powszechnie chwyciła za broń. Już w styczniu 1995 roku stan czeczeńskich formacji wojskowych wzrósł do 15 tys. ludzi, a w organizacjach paramilitarnych do 30-40 tys. Żołnierz czeczeński w czasie walk o Grozny | Fot. Mikhail Evstafiev (GNU Free Documentation License) Atak wojsk rosyjskich z trzech stron rozpoczął się o godz. 7:00 rano 11 grudnia 1994 roku. Sam przebieg walk w Czeczenii, w latach 1994-1996, można podzielić na cztery etapy charakteryzujące się głównie nieudolnym kierowaniem armią rosyjską przez poszczególnych dowódców na różnym szczeblu dowodzenia. Przez cały okres konfiktu widać nieporadność i słabość armii rosyjskiej oraz jej nieprzygotowanie do prowadzenia walk partyzanckich i walk w mieście. Wspomnianą nieudolność dowódczą oraz nędzę moralną i intelektualną armii rosyjskiej można zauważyć już w pierwszym okresie wojny. Ponieważ praktycznie tylko kolumna zgrupowania „Północ” posuwała się bez przeszkód, chociaż można napisać że zasługą takiego tempa było to, że poruszała się ona przez tereny kontrolowane przez opozycję wobec Dudajewa. Natomiast wojska zbliżające się do granic Czeczenii z terytorium Dagestanu i Inguszetii zatrzymane zostały przez ludność cywilną. Przykładowo w Chasawiurcie rozbrojono i wzięto do niewoli pięćdziesięciodziewięcioosobowy oddział 57. pułku operacyjnego MSW należącego do zgrupowania „Południowy-Wschód”. W Inguszetii natomiast doszło do masakry ludności cywilnej próbującej zatrzymać rosyjską interwencję. W rezultacie większość oddziałów rosyjskich ugrzęzła, pod samą granicą z Czeczenią, w Inguszetii na dwa dni, a w Dagestanie aż do stycznia następnego roku. Po wkroczeniu na terytorium zbuntowanej republiki czeczeńskiej wojska rosyjskie spotkały się z oporem oddziałów przeciwnika. W miarę zbliżania się do Groznego opór Czeczeńców wzrastał. W tej początkowej fazie wojny przeciwko rosyjskiej armii stanęły zarówno regularne oddziały sił zbrojnych jak i formujące się dopiero oddziały ochotników. 11 grudnia nastąpiło pierwsze poważniejsze starcie wojsk federacji z obrońcami w miejscowości Dolinksaja położonej ok. 25 km od Groznego. Natomiast 15 grudnia wojska inwazyjne uwikłały się w trzydniowe walki pozycyjne wokół wiosek Talinskoj, Czerwlonnaja i Dawydenko. Pomimo ogromnej przewagi liczebnej i technicznej wojskom rosyjskim udało się zamknąć pierścień wokół stolicy dopiero 26 grudnia 1994 roku. W tym czasie Rada Bezpieczeństwa Rosji zadecydowała, że Dżochara Dudajewa i jego reżim należy całkowicie zniszczyć. Wobec tego rozpoczęło się niszczenie wszystkiego co czeczeńskie, w tym również obiekty cywilne. 23 grudnia w odpowiedzi na rezolucję Rady, rosyjskie wojsko uderzeniem lotnictwa i ogniem artylerii zniszczyło miasto Argun. 29 grudnia1994 roku Czeczeni zorganizowali pierwszy skoordynowany kontratak pod Chankala, który jednak nie odrzucił sił rosyjskich. Duże zwycięstwo wojska Dudajewa odniosły w noc sylwestrową* z 1994 na 1995 roku. Kiedy to po silnym ostrzale artyleryjskim i bombardowaniu lotniczym Rosjanie, przy użyciu ponad 250 czołgów i innych pojazdów opancerzonych oraz kilku tysięcy żołnierzy, próbowali z trzech kierunków zdobyć centrum Groznego wraz z pałacem prezydenckim, z którego Dadajew kierował obroną miasta. Z powodu złego dowodzenia i nieskoordynowanego ataku próba zdobycia stolicy z marszu zakończyła się ciężkimi stratami atakujących Rosjan, wynoszącymi kilkuset poległych i ciężko rannych żołnierzy oraz ponad 200 czołgów i transporterów. Według czeczeńskich dowódców, w bitwie o Grozny walczyło przeciwko Rosjanom łącznie około ośmiuset ludzi, dlatego też straty jakie zostały zadane dobrze uzbrojonej armii rosyjskiej 1 stycznia przez garstkę Czeczenów nie mają analogii w historii współczesnych wojen. Rosjanie opanowali stolicę dopiero 19 stycznia, kiedy to został zdobyty po 39 ciężkich dniach walki pałac prezydencki. Nie oznaczało to jednak końca wojny, albowiem przed kapitulacją z Groznego wycofały się zwarte oddziały obrońców, a walki toczyły się jeszcze na obrzeżach stolicy (w Samaszku i Argun) oraz w innych rejonach kraju. Całkowite wycofanie się sił czeczeńskich z Groznego pod koniec lutego 1995 roku zakończyło pierwszy etap wojny. Na początku marca 1995 roku, po prawie trzech miesiącach walk, Rosjanie zdobyli zaledwie cztery z czternastu rejonów Czeczenii. Wobec początkowego fiaska, został zwiększony stan liczebny armii rosyjskiej, który liczył 200 tys. żołnierzy armii federalnej oraz 18 tys. wojsk MSW. Według Graczowa do 28 lutego w Czeczenii walczyło 62 tys. żołnierzy, 310 czołgów, 662 pojazdy opancerzone i 570 dział artyleryjskich. W tym czasie rosyjski wywiad wojskowy GRU oceniał czeczeńskie siły na 15 tys. żołnierzy, 50 czołgów, 30 wyrzutni rakietowych „GRAD” oraz 60 dział i moździerzy, podzielone na dwa duże zgrupowania. Zapewne były to jednak dane zawyżone. Rosyjski transporter opancerzony BMP-2 zniszczony na ulicach Groznego | Fot. Mikhail Evstafiev (GNU Free Documentation License) Drugi etap wojny rozpoczął się walkami pozycyjnymi. W czasie ciężkich walk się Rosjanie zdobyli miasta: Argun (23 marca), Gudermes (30 marca) i Szali (31 marca), a w kwietniu miejscowość Samaszki, Aczhoj-Martan i Zakan Jurt. Do najbardziej zaciętych walk doszło na umocnionych pozycjach w miejscowości Bamut, bronionych przez oddziały Basajewa. Wojna toczona była przez Rosjan z dużym okrucieństwem. Oprócz dywanowych bombardowań i ostrzałów artyleryjskich, 7 kwietnia oddział rosyjski wojsk MSW dokonał brutalnej pacyfikacji wsi Samaszki, mordując część jej mieszkańców. W ten sposób, do końca kwietnia wojska rosyjskie wyparły zwarte oddziały rebeliantów z równinnej części Czeczenii, a na kilku odcinkach wbiły się klinem aż do kaukaskiego przedgórza. Drugi etap wojny zakończył się 27 marca, kiedy podczas zjazdu czeczeńskich gmin w Szali, D. Dudajew ogłosił rozpoczęcie wojny partyzanckiej. Przy czym początek datowania trzeciego etapu wojny, przyjmuje się dzień 26 kwietnia 1995 roku. Wówczas prezydent Borys Jelcyn, w związku z 50. rocznicą zwycięstwa nad faszyzmem, ogłosił moratorium na działania wojenne, które miało obowiązywać od 28 kwietnia do 25 maja. W tym czasie premier Federacji Rosyjskiej W. Czernomyrdin zaproponował dowódcom czeczeńskim rozpoczęcie rozmów pokojowych, a bojownikom, którzy złożą broń obiecał amnestię. Jednak Dudajew uzależnił przystąpienie do rozmów od wycofania wojsk rosyjskich z Czeczenii. Pomimo tymczasowego zawieszenia broni dochodziło do kolejnych starć, a od 14 maja oficjalnie wznowiono ofensywę przeciwko Czeczenom. W trzecim etapie armia rosyjska działała w sposób następujący: otoczenie wsi, której bronił zwykle niewielki oddział bojowników. Następnie ściągniecie w ten rejon kilkadziesiąt pojazdów pancernych i artylerii oraz kilku tysięcy żołnierzy. Potem następował długotrwały ostrzał artyleryjski, czasem wsparty bombardowaniem lotniczym. Po przygotowaniu artyleryjskim następował szturm, tzw. razwiedka bojem, czyli rozpoznanie walką. Czwarty etap wojny, charakteryzujący się kontratakami partyzanckimi i dywersyjnymi, zapoczątkowało uderzenie Czeczenów z dnia 14 czerwca 1995 roku. Wówczas 100-osobowy oddział dowodzony przez Basajewa dokonał ataku na szpital w Budionowsku, gdzie zatrzymał około 1200 zakładników. Reakcja społeczeństwa rosyjskiego oraz nieudolne próby zdobycia budynku przez rosyjskie oddziały specjalne zmusiły władze Rosji do rozpoczęcia rozmów pokojowych. 30 lipca 1995 roku podpisano porozumienie o zakończeniu działań wojennych w Czeczenii. Przewidywało ono natychmiastowe przerwanie działań wojennych, wymianę jeńców, rozbrojenie czeczeńskich bojowników i stopniowe wycofywanie wojsk rosyjskich z republiki oraz przeprowadzenie w listopadzie wyborów do władz republiki. Jednak z początku układ ten nie był przestrzegany przez obie strony konfliktu przez co nadal dochodziło do strać w wielu rejonach Czeczenii. Do walk dochodziło 18 stycznia w Argun, 14 grudnia w Gudermesie, 9 stycznia 1996 r. nastąpił atak terrorystyczny sił czeczeńskich pod przywództwem Slamana Radujewa w miejscowości Kizlar, w marcu siły czeczeńskie opanowały na kilka dni Grozny, w kwietniu trwały walki w okolicach Wiedeno, Szali, Bamutu. W nocy z 21 na 22 kwietnia w wyniku ataku rakietowego w pobliżu miejscowości Giechi-Czu został zabity Dżochar Dudajew. Zestrzelony przez Czeczenów rosyjski śmigłowiec wojskowy Mi-8 | Fot. Mikhail Evstafiev (GNU Free Documentation License) 27 maja 1996 roku, z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich, rozpoczęły się w Moskwie rosyjsko-czeczeńskie rozmowy pokojowe. Czeczeńskiej delegacji przewodniczył Zalimchan Jandarbijew, który został prezydentem Czeczenii po śmierci Dudajewa. Rozmowy zakończyły się podpisaniem porozumienia o wstrzymaniu z dniem 1 czerwca działań wojennych w Czeczenii oraz wspólnej wymianie jeńców wojennych i zakładników. Ostatecznie traktat pokojowy pomiędzy Rosją (reprezentowaną przez gen. Lebiedzia), a Czeczenią (reprezentowaną przez Maschadowa) został podpisany 31 sierpnia 1996 roku w Chasawjurcie w Dagestanie. Na jego mocy Rosja zobowiązała się do wycofania swoich wojsk z Czeczenii oraz pomocy w odbudowie zniszczonego kraju. Wyniki wojny są trudne do oceny, jednak przyjmuje się, że śmierć poniosło ok. 3 tys. czeczeńskich rebeliantów, a rany odniosło ponad 10 tys. Według rozbieżnych danych straty cywilne wynosiły 30-100 tys. zabitych. Natomiast według oficjalnych danych w walkach poległo 6 tys. żołnierzy rosyjskich, a 18-20 tys. odniosło rany, ale zapewne liczba ta jest wyższa. Mirosław Kuleba uważa, że przebieg wojny w Czeczenii uwidocznił dwie oczywiste prawdy. Po pierwsze, okazało się, że armia federalna nie jest w stanie fizycznie zniszczyć czeczeńskich sił zbrojnych. Nawet jeśli lotnictwo i ciężka artyleria zniszczyłyby doszczętnie kraj, to wojna partyzancka mogłaby trwać jeszcze przez długie lata. Po drugie, strona czeczeńska nie miała dość sił, sprzętu oraz uzbrojenia aby wyzwolić się od Rosji. Sytuacja pomimo podpisanego pokoju była nadal patowa i ciążyła wybuchem kolejnej wojny. * Podczas libacji alkoholowej w sztabie wojsk inwazyjnych, która odbyła się z okazji urodzin gen. Pawła Graczowa oraz zakończenia roku, została podjęta decyzja natychmiastowego szturmu Groznego. Natomiast sam gen. Graczow obiecał Złotą Gwiazdę Bohatera Rosji dlatego kto pierwszy wkroczy do pałacu prezydenckiego. BIBLIOGRAFIA:– Ciesielski S., Rosja-Czeczenia. Dwa stulecia konfliktu, Wrocław 2003.– Czarnota Z., Moszumański Z., Czeczenia 94-95, Warszawa 1995.– Grochmalski P., Czeczenia rys prawdziwy, Wrocław 1999.– Remnick D., Zmartwychwstanie, Warszawa 19977.– Kuleba M., Czeczeński specnaz. Taktyka działań specjalnych, Warszawa 2001.– Kuleba M., Imperium na kolanach. Wojna w Czeczeni 1994-1996, Warszawa 1998.– Kuźniar R., Rocznik strategiczny 1996-1997, Warszawa 1997.– Szmyd Z., Republika Czeczeńska w walce o niepodległość, Warszawa 2000.– Szukalski J., Konflikt w Czeczenii i jego wpływ na sytuację w regionie Kaukaza, [w:] Region Kaukazu w stosunkach międzynarodowych, red. K. Iwańczuk, T. Kapuśniak, Lublin 2008. W Polsce znana jest jako wojna wietnamska, ale nazywana jest również drugą wojną indochińską. Sieć tuneli w tym okresie osiągnęła długość 250 km i rozciągała się pomiędzy przedmieściami Sajgonu, a granicą z Kambodżą. Tunele pełniły funkcje komunikacyjno-obronne oraz stanowiły schronienie. {"rate": {"id":"105754","linkUrl":"/film/Wojna-2002-105754","alt":"Wojna","imgUrl":" rosyjskich żołnierzy na własną rękę stara się uwolnić angielskich zakładników z czeczeńskiej niewoli. Więcej Mniej {"tv":"/film/Wojna-2002-105754/tv","cinema":"/film/Wojna-2002-105754/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Wojna rosyjsko-czeczeńska. Czeczeni porywają parę Brytyjczyków, za których żądają okupu. Kobieta pozostaje w rękach oprawców, podczas gdy jej partner zostaje wypuszczony, by szukać pieniędzy w celu wykupienia się od Czeczenów. Porwany zostaje również rosyjski żołnierz. Jak potoczą się ich losy?Zdjęcia do filmu kręcono w Londynie (Anglia, Wielka Brytania) oraz Moskwie, Petersburgu i Kabardo-Bałkarii (Rosja). W 1999 roku do internetu trafiło nagranie, na którym czeczeńscy żołnierze podrzynają gardło rosyjskiemu żołnierzowi. Odgłosy jego agonii zostały wykorzystane w scenie ucięcia głowy jednemu z zakładników. Ktoś kto pisał opis do tego filmu chyba go nie oglądał Nie mogłam zebrać się długo do obejrzenia tego dzieła, bo oczami wyobraźni widziałam sensacyjny przerost formy nad treścią, rodem z amerykańskiego kina. Nic bardziej mylnego, to przecież Rosja, zacz to Balabanov! Kawał genialnego kina, odpowiednio trzyma w ... więcej Posiada ktoś jakiś link, cokolwiek, gdzie mogę obejrzeć ten film? Szukam od dłuższego czasu i nic. Dysponuje ktoś tym filmem? PS: Niech ktoś zmieni tą ciekawostkę z dupy. Jak się ktoś bierze za dopiski to niech robi to porządnie, a nie miesza fakty i pisze jakieś baśni, w których rzekomo Bodrov zginął ... więcej Szukam ściężki dźwiękowej lub przynajmniej traclisty z tego filmu. Jakieś piosenki śpiewał tam Timur Mucurajew. ale moc jest, przez cały czas trwania filmu . 321 58 296 210 167 271 180 488

filmy o wojnie w czeczeni