Masza i Niedźwiedź – Moje drzewo genealogiczne (Odcinek 48) Masza i Niedźwiedź – Moje drzewo genealogiczne (Odcinek 48) Każdy z nas chciałby dowiedzieć się szczegółów na temat swoich przodków: kim byli, czego dokonali…. Niedźwiedź także zainteresował się przeszłością.
Porozumienie, które miało skończyć spór wokół obsady stanowiska dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, na razie istnieje tylko na papierze. Zapowiadanego złożenia dymisji przez dyrektora Krzysztofa Mieszkowskiego nie województwa Radosław Mołoń nie ma kandydata na następcę Krzysztofa Mieszkowskiego. Liczy, że wskażą go środowiska artystyczne lub minister kultury. A wszczęta kilka tygodni temu procedura odwoływania Mieszkowskiego ze stanowiska jest - jak mówią urzędnicy - zawieszona. Przypomnijmy: dokładnie dwa tygodnie temu uzgodniono kompromis w sprawie dyrektora Teatru Polskiego. Krzysztof Mieszkowski, krytykowany za złe zarządzanie teatralnymi finansami, miał podać się do dymisji. Zostałby w teatrze jako zastępca nowego dyrektora do spraw artystycznych. Minęły dwa tygodnie i nic się nie więcej o DYMISJI KRZYSZTOFA MIESZKOWSKIEGO I DŁUGACH TEATRU POLSKIEGO- Jak będzie przebiegać realizowanie porozumienia? Zapytaliśmy w teatrze. Spytaliśmy też o nieoficjalne informacje o tym, jakoby pan Mieszkowski czekał ze złożeniem rezygnacji do chwili, gdy zostanie wskazany i zaakceptowany przez niego nowy dyrektor. - Postępujemy zgodnie z porozumieniem zawartym w ministerstwie - przekazał nam dyrektor Mieszkowski za pośrednictwem rzeczniczki Teatru Polskiego Kingi Wołoszyn-Świerk. Tymczasem odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek województwa Radosław Mołoń nie zna dokładnie treści porozumienia i w ogóle nie szuka następcy Mieszkowskiego. Z tego, co nam powiedział, wynika, że czeka, aż ów następca sam się znajdzie. - Nie byłem przy ustaleniach marszałka z dyrektorem Krzysztofem Mieszkowskim i panią minister kultury. Nie wiem, czy w tym porozumieniu było napisane, kiedy dyrektor teatru ma się podać do dymisji. Być może nastąpi to za kilka dni - mówi nam wicemarszałek Mołoń. - Na pewno w porozumieniu była mowa o tym, że pan Mieszkowski ma się podać do dymisji. Zobacz też: Teatr Polski tonie w długach, ale część już spłacona. Aktorzy bronią dyrektoraZdaniem Mołonia, uzgodnienie, że to Mieszkowski ma aprobować kandydaturę na swojego następcę, byłoby niezgodne z prawem. Prawo określa jednoznacznie, jak ma być powoływany dyrektor instytucji kultury. Albo organizowany jest konkurs, albo jest on powoływany - po zasięgnięciu opinii ministra kultury i środowisk twórczych. Czy w ogóle jest kandydat na nowego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu? - Ja nie wyznaczam kandydatur na dyrektorów jednostek artystycznych. Są środowiska artystyczne, okołoartystyczne i to one powinny wskazać odpowiednie osoby zarządowi województwa. Może pani minister kultury kogoś zaproponuje? - mówi Radosław Mołoń. - To powinien być ktoś, kto nie tylko zna się na zarządzaniu jako takim, ale i na kierowaniu jednostkami odwoływania Mieszkowskiego Zarząd Województwa wszczął pod koniec sierpnia, gdy okazało się, że długi teatru i niepłacone rachunki zagroziły odcięciem dostaw prądu i eksmisją Sceny na Dworcu Świebodzkim. Zarzuty, że dyrektor Mieszkowski źle zarządza teatralnymi finansami pojawiają się od dawna. On sam zawsze odpowiada tak samo. Pokazując wyliczenia, z których wynika, że teatr jest niedofinansowany i brakuje mu trzech milionów złotych rocznie. Sierpniową decyzję o wszczęciu procedury jego odwołania określił jako szkodliwą dla kultury.

Posted May 12, 2006. Nie wiem, kim byli rodzice mojej prawie 9-miesięcznej kundelki ze schroniska. Bardzo mnie to ciekawi, tym bardziej, że i weterynarze, i zwykli psiarze dopatrują się u niej cech collie (zwł. krótkowłosego) albo charta. Jak byście swoim okiem ocenili jej "pochodzenie"?

Informacje płynące z Krymu przesłoniły wszystko. Także wiadomości o znalezieniu szczątków komandorów Zbigniewa Przybyszewskiego i Stanisława Mieszkowskiego. Kim byli? Jakie to uczucie, kiedy nagle, nie wiadomo jak ani dlaczego, znika ktoś najbliższy? Na przykład ojciec. Tak się przecież stało ze Stanisławem Mieszkowskim. 20 października 1950 roku wyszedł na spacer z psem. Do domu nie wrócił. Aresztowano go pod zarzutem udziału w spisku. Nie był on pierwszym z zatrzymanych. Miesiąc wcześniej Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego aresztował kmdr. Zbigniewa Przybyszewskiego. Wkrótce dołączyli do nich Robert Kasperski, Wacław Krzywiec, Jerzy Staniewicz, Kazimierz Kraszewski, Marian Wojcieszek i Adam Rychel, czołowi oficerowie Marynarki Wojennej. Wciągnęła ich machina terroru. Czas wielkiej czystkiPrzemysław Szlosek z Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku przygotowuje wystawę poświęconą tzw. sprawie komandorów. Ma być gotowa pod koniec tego roku. Można powiedzieć, że to kolejna próba przypomnienia sprawy sprzed ponad 60 lat, ale jedna rzecz na pewno będzie tu nowa - nareszcie wiadomo, gdzie są szczątki komandorów Mieszkowskiego i Przybyszewskiego. Tydzień temu potwierdzono, że zostały znalezione w kwaterze Ł, czyli na tzw. Łączce, Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. - Po umocnieniu się w Polsce komunistów w wojsku przeprowadzona została czystka na wzór tej, jaka w latach 30. przetoczyła się w Armii Czerwonej - tłumaczy Przemysław Szlosek. - Zaczęto od szeregowych, byłych żołnierzy AK i innych organizacji podziemnych, a potem stopniowo szukano wrogów systemu wśród oficerów i kadry dowódczej. Żeby się znaleźć na celowniku, wystarczył fakt odbywania służby w przedwojennym wojsku. W grudniu 1949 roku aresztowano kadm. Adama Mohuczego, byłego szefa Sztabu Głównego, i kmdr. Hilarego Sipowicza. W lipcu następnego roku Stanisław Popławski, główny inspektor wyszkolenia bojowego, odwołał ze stanowiska kadm. Włodzimierza Steyera. Czystka nabierała Aresztowanie Mieszkowskiego, Przybyszewskiego i pozostałych komandorów było odpryskiem tak zwanej sprawy generałów, w której grupę oficerów, ze Stanisławem Tatarem na czele, oskarżono o szpiegostwo - mówi Przemysław Szlosek. - Tropy rzekomo prowadziły też do Marynarki już nie potrzebujemyPowodów, żeby aresztować komandorów, nie było. Należało je wymyślić albo wymusić na innych zeznania Za komandorami stała ich kariera. To byli oficerowie cieszący się szacunkiem podwładnych - podkreśla Przemysław Szlosek. - Wszyscy zapisali się w obronie Wybrzeża we wrześniu 1939 dowodził ORP Żuraw, Krzywiec był w obronie przeciwlotniczej, Kraszewski bronił pozycji pod Juratą, Rychel dowodził tzw. baterią duńską, a Wojcieszek 2 Morskim Dywizjonem Artylerii okryli się Mieszkowski i Przybyszewski. Jeden dowodził kanonierką ORP Generał Haller, drugi baterią im. Heliodora Laskowskiego. Do legendy przeszedł pojedynek artyleryjski prowadzony przez Przybyszewskiego z niemieckimi okrętami. Polskie pociski dosięgły pancernika Schleswig-Holstein. - Przedwojennych oficerów tolerowano tylko w pierwszych latach po wojnie. Byli potrzebni do zorganizowania na nowo Marynarki Wojennej. Kiedy pozyskano młode, zindoktrynowane w duchu komunistycznym kadry, można było się ich pozbyć - dodaje do samochoduInformacja Wojskowa działała według wzorców sowieckich: brutalność mieszała się z atmosferą strachu. Lękać się miała ofiara, ale też jego najbliżsi. Najważniejsza była niepewność następnego dnia. Krzysztof Zajączkowski, autor biografii Zbigniewa Przybyszewskiego, pokazał doskonale, jak tydzień po tygodniu, a potem dzień po dniu kontrwywiad osaczał swoje ofiary. Przybyszewski miał być pierwszym ze "spiskujących" komandorów, który tego doświadczył. Zniechęcony zwiększającą się presją i brakiem zrozumienia u przełożonych (w znaczniej części Sowietów), zdecydował się na wystąpienie ze służby. W piątek, 15 września 1950 roku zdał w magazynie wojskowym swoje rzeczy służbowe. Dwa dni później wyjechał do Warszawy, aby się stawić w Departamencie Personalnym MON i złożyć dokumenty niezbędne do przejścia w stan spoczynku. Udał się tam w poniedziałek, 18 września. Budynek departamentu opuścił o godz. 16, a niebawem, na warszawskiej ulicy, został zaproszony do samochodu. Natychmiast przewieziono go do Głównego Zarządu Informacji, nie informując przez następne dni rodziny o Mieszkowski nie wrócił ze spaceru. Adama Rychla zatrzymano w czasie podróży służbowej, a Roberta Kasperskiego ściągnięto z urlopu w ważnej sprawie służbowej. Marian Wojcieszek został aresztowany w jego własnym gabinecie, zaś Kazimierz Kraszewski wpadł w ręce informacji po wyjściu z pracy. W grudniu 1951 roku wszyscy byli już pod poddano brutalnemu śledztwu. Torturami fizycznymi i psychicznymi usiłowano wymusić na nich przyznanie się do wyimaginowanych win i donoszenie na siebie wzajemnie. Ci, którzy się złamali, próbowali odwoływać zeznania, oczywiście daremnie. Natychmiast wybijano im to z głowy, i to dosłownie. Kapitan Tadeusz Jędrzejkiewicz, który przeszedł przez więzienie na Mokotowie, wyliczył sposoby zdobywania zeznań, które w większości sprowadzają się do jednego słowa: "Bicie". Bito więc pałką, batem, innymi przedmiotami znajdującymi się w zasięgu ręki oprawcy. Wlewano nocą wodę do celi, kopano po nogach, wyrywano włosy z głowy, rozgniatano palce nóg butami, sadzano na nodze od stołka, bito pałką w pięty, smagano pejczem, miażdżono palce rąk. I tak dalej, i tym podobnie. Do tego konwejer, czyli śledztwo non stop dzień i noc przez kilka dni i szantażowanie zabiciem najbliższych. W imieniu Rzeczypospolitej (?)Proces komandorów rozpoczął się 15 lipca 1952 roku. Na ławie oskarżonych nie zasiadł jedynie Adam Rychel. Na skutek tortur był w zbyt ciężkim stanie psychicznym. Z człowieka o "pedantycznym usposobieniu, zachowującego powagę w każdych okolicznościach" (tak zapamiętał go Henryk Pietraszkiewicz, były podkomendny w OSMW), został strzęp człowieka. Niewiele lepiej wyglądali pozostali, ale sąd nie dociekał, dlaczego. Przybyszewskiego, Mieszkowskiego i Staniewicza uznano za organizatorów siatki dywersyjno-szpiegowskiej. Dostali karę śmierci, podobnie zresztą jak Wojcieszek i Kasperski. Więcej "szczęścia" mieli Krzywiec i Kraszewski - stanęło na dożywociu. Czy ma znaczenie to, że wyrok zapadł 21 lipca? Chyba nie. Może co najwyżej symboliczne. Dzień później Sejm ustawodawczy przyjął Konstytucję Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przy tej okazji Stanisław Popławski, czerwonoarmista w mundurze polskiego generała, a zarazem poseł, grzmiał, że "nieprzebyty mur, który istniał między elitarnym korpusem oficerskim a masą żołnierską w armii przedwrześniowej, stanowił jedną z przyczyn jej słabości. W Ludowym Wojsku Polskim natomiast między korpusem oficerskim a szeregowymi istnieje głęboka więź klasowa i ideologiczna, wypływająca z jedności interesów wyzwolonych z niewoli obszarniczo-kapitalistycznej robotników i chłopów. Pełnymi garściami czerpiemy z przebogatych doświadczeń okrytej sławą bojową Armii Czerwonej...". Stalin kończył właśnie dzieło zniewalania á la KatyńWyroków nie wykonano od razu. Skazani dostali czas na wniesienie próśb o ułaskawienie. Albo na oswojenie się z tym, co nieuniknione. Zginąć na placu boju to jednak coś innego niż trafić w ręce kata. Tutaj najgorsze jest czekanie, a przy tym zdanie się na łaskę Bieruta, który w owym czasie był panem życia i śmierci. Kmdr. por. Kasperskiemu i kmdr. Wojcieszce okazał "wielkoduszność". Dla kmdr. Stanisława Mieszkowskiego, kmdr. por. Zbigniewa Przybyszewskiego i kmdr. Jerzego Staniewicza nie miał litości. Jako pierwszy, 12 grudnia 1952 roku, zginął Staniewicz. Cztery dni później zgładzono pozostałych - strzałem w tył głowy. Ten sposób zabijania ma swoją nazwę: "metoda katyńska". Generalissimus Stalin, człowiek, który stał za śmiercią polskich oficerów w Katyniu, zmarł zresztą w marcu 1953 roku, niespełna trzy miesiące po egzekucji komandorów. Wraz z jego odejściem machina terroru zaczęła zwalniać obroty. Zaczęto nawet "naprawiać błędy". W 1956 roku wdowa po kmdr. Przybyszewskim dostała od prokuratora generalnego Mariana Rybickiego list z krótką informacją: "Zawiadamiam Obywatelkę, że postępowaniem Najwyższego Sądu Wojskowego z dnia 24 kwietnia 1956 r. postępowanie karne w sprawie męża Obywatelki Zbigniewa Przybyszewskiego, s. Józefa, zostało wznowione. Najwyższy Sąd Wojskowy po ponownym rozpatrzeniu sprawy stwierdził niewinność męża Obywatelki i uchylił wyrok Najwyższego Sądu Wojskowego z dnia 21 lipca 1952 r. (...) skazujący go na karę śmierci. Oznacza to całkowitą rehabilitację męża Obywatelki".Podobne zawiadomienia dotarły do rodzin pozostałych komandorów. Wszyscy zostali oczyszczeni z Przybyszewska nie doczekała momentu odnalezienia szczątków komandora. Zmarła w 1992 roku. Na uroczystości wręczenia not potwierdzających identyfikacje szczątków znalezionych na Łączce była wnuczka Przybyszewskiego, Janina Bogusławska. - Jestem szczęśliwa, że po tylu latach będziemy mogli złożyć szczątki dziadka w grobie i kłaść na nim kwiaty - powiedziała, a syn komandora Mieszkowskiego, Witold, dodał: "Dziś po raz pierwszy nie czujemy się obywatelami drugiej kategorii". [email protected] Patrick Yoka — rodzina, rodzice, dzieci, syn. Nie wiemy kim dokładnie są rodzice Patricka Yoki. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, bardzo ceni on sobie swoją prywatność i nie spotkamy go nawet na Instagramie, gdzie nie posiada własnego konta. Z tego powodu jedyne, co wiemy to, że jego rodzice pochodzili z różnych państw. Pamięć o tym arystokratycznym rodzie, który przez kilka stuleci silnie zaznaczał swą obecność na Górnym Śląsku i małopolskim pograniczu, niemal zupełnie się zatarła. To musi dziwić, wszak była to jedna z nielicznych wielkich familii o korzeniach polskich. O niemieckich rodach wiemy dziś więcej. Ale nie doszukujmy się od razu jakichś podtekstów politycznych. Po prostu - tacy Ballestremowie czy Donnersmarckowie żyli na Górnym Śląsku nieledwie "wczoraj". Mieroszewscy zaś zniknęli. W XX wieku już ich tutaj nie było. Czy to tłumaczy naszą zbiorową amnezję? Cóż, w PRL niewiele mówiło się o arystokracji i jej wkładzie w cywilizacyjne dziedzictwo Polski i Górnego Śląska. Do dziś nie zdążyliśmy odrobić tych zaległości, choć w paru miejscach wydobyto i wyakcentowano dziedzictwo materialne i duchowe Mieroszewskich. Zdobne epitafia odnajdziemy w dawnym kościele parafialnym pw. NMP w Mysłowicach. Jakieś też ślady w ciągle zagrożonym zagładą pałacu siemianowickim, pełną zaś świetność w parku i pałacu w Gzichowie (dziś to dzielnica Będzina), no, i trochę dalej - w Ojcowskim Parku Narodowym, w Pieskowej miejsc jest zresztą więcej. A gdzie odszukamy potomków? Rozsypali się po świecie. Jako ród arystokratyczny właściwie się rozpadli. Najbardziej znaną postacią spośród dziedziców "tych Mieroszewskich" był Juliusz, jeden z najbliższych przyjaciół i współpracowników legendarnego Jerzego Giedroycia. Juliusz Mieroszewski przeszedł do historii żurnalistyki i piśmiennictwa politycznego przede wszystkim jako Londyńczyk - tak podpisywał większość swych znakomitych tekstów w paryskiej "Kulturze".Arkadiusz Kuzio-Podrucki, autor skromnej, ale solidnej monografii o Mieroszewskich, napisał: "Najważniejszym miastem wśród ich śląskich dóbr były Mysłowice, stolica ich ordynacji rodowej. Najsławniejszym jednak Katowice. Prawie połowa terenów dzisiejszej stolicy województwa śląskiego przez ponad dwieście lata była własnością rodziny Mieroszewskich".Chciałoby się dopowiedzieć: to wystarczający powód, by o tej rodzinie pamiętać. Choć odnajdziemy w niej postacie nie tylko światłe i zasłużone, ale także malowniczych utracjuszy. Aleksander - VI i ostatni ordynat mysłowicki - mimo, że ostro inwestował w raczkujący przemysł górnośląski, marnie skończył. Chcąc dorównać Potockim, roztrwonił majątek, a jego resztki sprzedał Wincklerom. Ci zaś wiedzieli, co z nim zrobić i jak go pomnożyć. Dopiero w roku 1945 im go o godz. w chorzowskim Teatrze Rozrywki rozpocznie się wieczór z cyklu "Górny Śląsk - świat najmniejszy", zatytułowany "Prawdziwa historia Mieroszewskich". Gośćmi Krzysztofa Karwata będą: Arkadiusz Kuzio-Podrucki - historyk zajmujący się dziejami śląskiej szlachty oraz Jarosław Krajniewski - historyk i kustosz. Dwa podwójne zaproszenia czekają na Czytelników, którzy zadzwonią do Biura Obsługi Widzów: (32) 346 19 31 do 3 lub (32) 346 19 49. Maryla Rodowicz jest kojarzona w zasadzie przez każdego Polaka. Trudno wyobrazić sobie kogokolwiek w naszym kraju, kto by jej nie rozpoznawał. Dużo mniej znani są za to jej rodzice. Kim był tata Maryli Rodowicz? O swojej mamie piosenkarka wypowiadała się bowiem bardzo ciepło, ale o ojcu w zasadzie wcale. W rozmowie z Vivą powiedziała nieco więcej o swoim tacie. Reżyser Krystian Lupa, były dyrektor literacki Piotr Rudzki, a teraz były dyrektor Krzysztof Mieszkowski. Każdy z nich z niepokojem przygląda się sytuacji w Teatrze Polskim i prosi zarząd województwa, aby nie dopuścił do ostatecznego upadku wybitej ich zdaniem instytucji kultury. Krzysztof Mieszkowski, były dyrektor Teatru Polskiego, który zdaniem jego zwolenników walnie przyczynił się do uznania sceny wrocławskiego teatru za jedną z najbardziej ambitnych i najlepszych w kraju, a który zdaniem jego przeciwników wpędził teatr w kłopoty finansowe i naraził go na skandale związane z kontrowersyjnymi produkcjami (np. „Śmierć i dziewczyna”), napisał otwarty list do ministra kultury, Piotra Glińskiego, marszałka województwa dolnośląskiego, Cezarego Przybylskiego, oraz do prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza. Poseł Nowoczesnej i wiceprzewodniczący komisji kultury twierdzi, że decyzja o powołaniu na stanowisko Cezarego Morawskiego unicestwiła wizytówkę Wrocławia, jaką był Teatr Polski. Mieszkowski twierdzi, że zespół artystyczny wysokiej klasy został rozbity przez zwolnienia lub odejścia takich aktorów jak: Anna Ilczuk, Marta Zięba, Michała Opaliński, Ewa Skibińska, Piotr Skiba, Marcin Pempuś czy Andrzej Szeremeta. Jego zdaniem zatrudnieni na ich miejsce zastępcy grają po prostu w innej teatralnej lidze. Ubolewa, że autorskie spektakle takie jak „Dziady”, wystawiane w całości, wielokrotnie nagradzana zagranicą „Wycinka”, czy wreszcie „Sprawa Dantona” zniknęły z afisza, zastąpione przez spektakle wystawiane w ramach sceny impresaryjnej, takie jak „Edukacja Rity” czy „Na pełnym morzu”, czyli sztuki znane publiczności z innych teatrów. Sztuki, których formę przedstawienia można porównać do muzycznych dyrektor przypomina także, że zespół nie pojedzie na międzynarodowy festiwal teatralny na Węgry. Zaznacza, że o mały włos wyjazd na festiwale do Kanady także nie doszedł do skutku, z powodu zwolnienia pierwszoplanowych aktorów „Wycinki”.Mieszkowski prosi, aby władze województwa podjęły działania umożliwiające odbudowanie artystycznej rangi Teatru cały list posła Mieszkowskiego:Szanowni Państwo!Z wielkim niepokojem śledzę doniesienia o pogłębiającym się kryzysie w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Na skutek nieodpowiedzialnej decyzji o powołaniu na stanowisko dyrektora Cezarego Morawskiego Teatr, który był artystyczną wizytówką Wrocławia, Dolnego Śląska i Polski został zespół aktorski będący jego największą siłą a dotychczasowy repertuar zastąpiono spektaklami słabymi i wtórnymi. Zwolniono aktorów współtworzących Wycinkę w reżyserii Krystiana Lupy – przedstawienie rozsławione w świecie, będące pierwszym polskim spektaklem w historii, który inaugurował festiwal teatralny w z kontynuowania cyklicznych projektów edukacyjnych, czytań i zaangażowanych społecznie debat realizowanych pro publico bono. W Teatrze nie są już prezentowane najważniejsze polskie przedstawienia ostatniej dekady. Nie został ślad po Dziadach w reżyserii Michała Zadary wystawionych po raz pierwszy bez skrótów i skreśleń przy zawsze wypełnionej po brzegi bieżącym repertuarze próżno szukać także Sprawy Dantona w reżyserii Jana Klaty, przedstawień Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego czy Kronosu Krzysztofa Garbaczewskiego – spektakli należących już do kanonu, wzbudzających często skrajne emocje, na których zbudowano przymierze z publicznością, prawdziwie demokratyczną społeczność. Jeden z najczęściej wyjeżdżających na międzynarodowe festiwale do Paryża, Tokio, Buenos Aires, Pekinu, Madrytu, Seulu, Petersburga, Berlina, Moskwy Teatr stał się ofiarą indolencji, z jaką realizowana jest polityka kulturalna w naszym kraju. Podzielił los zniszczonych w stanie wojennym Teatru Dramatycznego w Warszawie kierowanego z sukcesem przez Gustawa Holoubka i Teatru Współczesnego we Wrocławiu pod kierownictwem Kazimierza Brauna. Próbowano nie dopuścić do przynoszących korzyści wizerunkowe i finansowe, zaplanowanych wyjazdów do Montrealu i Quebecu. Odwołano wyjazd do teatr dramatyczny w ciągu kilku zaledwie miesięcy zmieniono w nieudolną scenę impresaryjną, gdzie niewielu szuka a nikt nie znajduje tego, co jeszcze w ubiegłym sezonie wyróżniało Teatr Polski – bezkompromisowego przekazu, twórczego poszukiwania, otwartości na nowe i inne. Zniszczono przestrzeń kształtowania idei i polemiki ze obliczu wszystkich tych wydarzeń i niedopuszczalnych w teatrze publicznym praktyk, pamiętając jednocześnie o 70-letnim wspaniałym dorobku instytucji, jako były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu i wierny jego widz oczekuję od Państwa powzięcia konkretnych działań, umożliwiających odbudowanie artystycznej rangi instytucji i przywrócenie artystom i publiczności warunków do swobodnego korzystania z gwarantowanych Konstytucją bierna postawa decydentów wszystkich szczebli wobec artystycznej degradacji największej ze scen Dolnego Śląska świadczyć będzie jedynie o braku także politycznej wyobraźni, a co za tym idzie niezrozumienia roli Teatru w kształtowaniu społecznej Mieszkowski
Joachim i św. Anna, oboje z wyroków Boskich obdarzeni bogato łaskami i utworzeni według Serca Bożego1. (…) Rodzina Pana Jezusa. Przodkowie Anny, pełni pobożności i żarliwości, należeli do tych, którzy nieśli Arkę Przymierza; widziałam, jak ze świętego przedmiotu w niej zawartego wychodziły promienie, które miały
To już koniec związku Ewy Skibińskiej i posła Krzysztofa Mieszkowskiego. Para, która od dłuższego czasu zmagała się z poważnym kryzysem, nie zdołała znaleźć wspólnego języka i ich drogi rozeszły się. O wszystkim poinformował Fakt, któremu udało się uzyskać informacje od osoby z bliskiego otoczenia gwiazdy i jej partnera:Kłopoty zaczęły się rok temu, gdy Krzysztof stracił pracę dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu i bez reszty zatracił się w polityce. Bardzo się wówczas z Ewą oddalili – zdradziło źródło dziennikaKsiążę Harry już znalazł nową miłość? Zostawi Meghan Markle dla pięknej blondynki?Poważnym problemem okazała się być również praca aktorki. Ewa słynie z zamiłowania do ról trudnych, wymagających i bardzo odważnych. Aktorka znana między innymi z serialu Barwy Szczęścia często gra nago, głównie na deskach teatru i mimo swojego wieku – ma 54 lata – nie wstydzi się pokazywać szczupłej sylwetki. Poseł Nowoczesnej nie był z tego zadowolony, od lat jednak uparcie milczał. Wreszcie stracił cierpliwość:Niedawno miała premierę sztuka, w której Ewa znów się rozbiera. Tym razem u boku młodego aktora. Jej nagość często była przyczyną nieporozumień. Krzysztof uważa, że kobieta w tym wieku powinna się już powstrzymywać od tego. Oboje są uparci. By naprawić relację musieliby zrezygnować z pracy, a tak się nie stanie. Poza tym Ewa opuściła już Wrocław, gdzie razem mieszkali. Teraz przebywa głównie w Warszawie – dodaje informator gazetySkibińska i Mieszkowski byli razem przez 30 lat. Choć różnice między nimi wydają się być nie do pogodzenia, mamy szczerą nadzieje, że jeszcze znajdą wspólny Skibińska i Krzysztof Mieszkowski rozstali sięEwa Skibińska i Krzysztof Mieszkowski rozstali sięEwa Skibińska i Krzysztof Mieszkowski rozstali sięEwa Skibińska i Krzysztof Mieszkowski rozstali sięEwa Skibińska i Krzysztof Mieszkowski rozstali sięElwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei. Bądźmy w kontakcie! Krzysztof Mieszkowski, poseł na Sejm RP z Wrocławia, b. dyrektor Teatru Polskiego. Reprezentuje m.in. Oleśnicę, Oławę, Środę Śląską, Brzeg Dolny, Wołów, Milicz, Trzebnicę, Górę, Strzelin, Kobierzyce i Długołękę. Żadna sztuka w Polsce nie stała się ostatnio tak kontrowersyjna i polityczna, jak teatr. Pierwszą głośną sprawą były protesty związane z "obrazoburczym" spektaklem Golgota Picnic. Pod koniec zeszłego roku znów miał miejsce "skandal" - tym razem w Teatrze Polskim we Wrocławiu wystawiono Śmierć i dziewczynę na podstawie tekstu Elfriede razem w protesty zaangażowała się nie tylko "krucjata różańcowa" organizująca protesty i "szturmy modlitewne", ale także minister kultury, Piotr Gliński. Gdy w wywiadzie w Telewizji Polskiej został zapytany o cenzurowanie teatru, zapowiedział reformę mediów publicznych, która zakończyła się powołaniem Jacka Kurskiego na prezesa teatru, od którego zaczęła się reforma polskich mediów, był Krzysztof Mieszkowski, pełniący także funkcję posła Nowoczesnej. Podczas kontrowersji wokół Śmierci i dziewczyny wszedł w otwarty konflikt z Glińskim (przypomnijmy: Dyrektor Teatru Polskiego do ministra Glińskiego: "Apeluję, aby pan ustąpił ze stanowiska!"). Teraz, po kilku miesiącach skończył swoją kadencję, a wczoraj na jego miejsce na drodze konkursu wybrano Cezarego Morawskiego... aktora serialowego znanego M jak Miłość oraz z występów w Gdyni u boku Natalii Teatru Polskiego sprzeciwiają się wyborowi Morawskiego i zapowiedzieli protest. Żądają, żeby dyrektorem instytucji pozostał Mieszkowski. Najwyraźniej są bardzo zdeterminowani, gdyż znany reżyser Krystian Lupa zapowiedział, że przerwie pracę nad nowym spektaklem, jeśli Morawski zostanie szefem. To oznacza brak w repertuarze najważniejszego przedstawienia - Procesu na podstawie tekstu Franza z zapowiedzą zapowiedzią na fasadzie teatru pojawiły się flagi z czarną, żałobną wstążką, a przed Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim - który rozstrzygnął konkurs - przez okrągłą dobę będą strajkować dwuosobowe strajkowe oficjalnie się rozpoczęło - powiedział Gazecie Wyborczej aktor i przedstawiciel związku zawodowego Michał Opaliński. Za chwilę na budynku pojawią się flagi. Ustalamy właśnie, kiedy rozpocznie się okupacja, wdrażamy procedurę, która zakończy się strajkiem. Na piątek na godzinę 12 zapraszamy do teatru przedstawicieli środowisk teatralnych z całej Polski, potem ruszymy stąd pochodem pod urząd związany z Polskim od sześciu lat, emocjonalnie i zawodowo. I dlatego czuję się częścią zespołu i tego protestu - dodał Marcin Pempuś, aktor odchodzący właśnie z teatralnego zespołu. Mogę powiedzieć o sobie, że jeśli idzie o podobne sytuacje, jestem weteranem - pamiętam, kiedy urzędnicy jedną nieodpowiedzialną decyzją rozwalili teatr w Jeleniej Górze, który do dziś się nie podniósł z tego doświadczenia. Co więcej nikt nie wziął odpowiedzialności za to, co się wówczas Mieszkowski w ogóle nie stanął do konkursu na nowego dyrektora. Poparł kandydaturę Izabeli Duchnowskiej, menedżerki kultury. Morawskiego z kolei popierał wicemarszałek województwa, Tadeusz Samborski. Według urzędników urzędu marszałkowskiego komisja konkursowa była bardzo nie został rozstrzygnięty jednomyślnie - przekazał Gazecie Wrocławskiej rzecznik prasowy marszałka Jarosław Perduta. Pan Cezary Morawski wygrał sześcioma głosami, trzy głosy komisji były przeciw niemu. Jego koncepcja prowadzenia Teatru jest najbardziej spójna, czym przekonał taką opinią nie zgadza się inny związkowiec z teatru i kierownik działu literackiego, Piotr jedyny z kandydatów, który miał problemy z finansami. Chodzi o wyrok sądu w sprawie nieprawidłowości w ZASP - powiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Ten konkurs był ukartowany, nie dotrzymano obietnicy o rozdzieleniu funkcji dyrektora od dyrektora artystycznego. Cezary Morawski nie ma zamiaru powoływać dyrektora także: Najlepsza polska scena teatralna pod ostrzałemZobacz także: Zobacz też:Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze że K. Mieszkowskiemu skończyła się kadencja, więc jak pracownicy teatru mogą protestować przeciwko odwołaniu, którego nie było?! Zdecydujcie się na spójną treść!Przy okazji pudelkowej propagandy - 50% kosztów uzyskania przyxhodu przez artystów zabrała PO w ostatnich podrygach poprzedniej już pewnie leci żalić się do ZDF :D Tylko to potrafi :)))Pan Mieszkowski jak chce być dyrektorem, to niech najpierw skończy studia wyższe! Kasę ma w Sejmie, więc w wolnych chwilach - zaocznie może studiować. Posłem można być nie mając podstawówki, a do dyrektorowania w teatrze publicznym potrzebne są ukończone wyższe studia. Bez wyższych studiów wyższych może przecież założyć teatr prywatny i tam dyrektorować! A pan Lupa, jak nie chce kończyć reżyserowania przedstawienia, to zerwać z nim umowę i niech zapłaci jeszcze karę! Wtedy może przejrzy na oczy co robi!Mieszkowski ty n****u, wstydu nie masz głąbie bez wykształcenia, napisz jak zadłużyłeś teatr! Ty posrańcu jeden!Najnowsze komentarze (128)murzyn marius...6 lat temu"Bez wyższych studiów wyższych" - czyli "NAJWYŻSZYCH"? Posłuchaj, zakompleksiony karle.... "Idę o kilka stów", że "studia" "robiłeś" długo i późno. Inteligencji NIE DA SIĘ NAUCZYĆ. I choćby "studia" były w "c**j wysokie jak twój c**j i czoło - bo tak zapewne jest ;) - ty zawsze będziesz takim jak ja lizał d**ę i szpanował, że mnie znasz - NIE SKOŃCZYŁEM NAJWYŻSZYCH STUDIÓW - Pozdrowionka :)Poczekajcie, aż dobra zmiana nie wymieni dyrektorów w szkołach. To będzie dopiero schizofreniczna jazda...Pan Morawiecki brał udział w legalnym przetargu spełniał warunki ustanowione przez komisję został wybrany więc po co to zamieszanie albo chcemy być państwem prawa albo pozwolimy żeby zazdrosne oszałmy nie zgadzałysię z niczym i protestowałyPan Morawiecki brał udział w legalnym przetargu spełniał warunki ustanowione przez komisję został wybrany więc po co to zamieszanie albo chcemy być państwem prawa albo pozwolimy żeby zazdrosne oszałmy nie zgadzałysię z niczym i protestowałyludzie, pamiętacie jak skończył Tym w Misiu, poszedł do teatru i co , i włosy mu wyszły. To było w komunie i tak jest wzięli się za ich zarobki, kiedy wreszcie będą jak zwykli śmiertelnicy płacić ZUS, zarabiają krocie, inwestują , a na starość żlamdają że mają małe emerytury , tak jak to robi RodowiczHalo? A Kamiński też jest aktorem, czy Żebrowski, czy Karolak - a jednak są też dyrektorami teatrów i sobie radzą, więc tak naprawdę to jest propaganda PO, że niby komunę mamy.... Czy Jandę też ktoś chce odwołać z funkcji dyrektora teatru (przecież ma problemy finansowe i wciąż mówi, że to nie jej teatr tylko fundacji jakiejś tam...)???Ale jesteście krótko wzroczni. Poczytajcie trochę o Morawskim, a dopiero potem mówcie, że to aktor serialowy... to ta c**a która chce walczyć z agresorem wierszem...współczuję jego kobiecie...Jeśli teastr wystawia takie sztuki jak widzimy na tym plakacie to rozgonić te towarzystwo i dobrze że wywalono z pracy tego pseudo dyrektorka !TROLE PiSOWSKIE W AKCJI AMENa skąd takie koszty uzyskania dochodu Pani Siwec jest taka aktorką?????? a potem płaczecie że macie 800 zł emerytury moż tak jay wszystkich należy was traktowaćPIS to taka zaraza co wszystko zniszczy za co się weżmie mówili o ruinie a sami do tej ruiny doprowadzająsłuszna decyzja,teatr to nie burdel . 110 349 239 169 323 424 290 280

kim byli rodzice krzysztofa mieszkowskiego