Dlatego, moja odpowiedź na pytanie, czy jest szansa na uratowanie związku jest jedna: to zależy od Was. Jeśli będziecie pracować, to zbudujecie zdrową i satysfakcjonującą relację szybciej, niż byście się spodziewali. Tu nie ma żadnej magii, jest tylko ciężka praca.

Umówmy się na wstępie, że faceci bywają niedomyślni. Często. Zbyt często. Bywa też tak, że kiedy zdobędą kobietę to myślą, że zdobyli ją już na zawsze, więc nie zawracają sobie głowy takimi pierdołami jak kwiatki, kolacyjki i romantyczne spacery. Część z nich twierdzi, że to dobre dla gówniarzy. Właśnie dlatego kiedy wracają po pracy do domu to marzą tylko o tym, by nikt nie zawracał im głowy. Rozwalają się na tych swoich kanapach i pierdzą w poduszki. Nagle związek zaczyna przypominać jakiś kiepski dramat. Nie ma romantycznej miłości. Jest ona – sprzątaczka, kucharka, opiekunka do dzieci, służąca. I jest on – zmęczony, z pobożnym życzeniem by nikt nie zasłaniał mu telewizora. Obiad pod nos, kapcie pod nos, wyprasowane ubrania, wybawione dzieci. Tak ma być. Od tego jest baba. I nie chcę tu stawać po niczyjej stronie. To nie do końca jest tak, że facet to ten czarny charakter, a kobieta jest ofiarą. Po wielu wspólnych latach rutyna staje się normą. Mamy zbyt wiele na głowie, praca, rachunki, dzieci, czasem problemy zdrowotne. Nikt wtedy nie myśli o czułych objęciach przy seansie filmowym, ani spontanicznie przyniesionych kwiatach partnerce. My też już poznaliśmy smak przyzwyczajenia. Że tak już ma być. Że to normalne. Że inni też tak żyją. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że ja tak nie chcę. Po cholerę mi facet zalegający na kanapie? Nie chcę tylko prać, sprzątać i gotować. Chcę czuć się kochana. Mieć przy sobie takiego mężczyznę, jakiego pokochałam wiele lat temu. I wiesz co… źle to rozegrałam. Pretensjami nic nie zdziałałam. Bo zaczęłam mu wyrzucać, że się zmienił, że kwiatów nie dostaję, że czuję się zaniedbana i niedoceniona. Że się nie domyśli, że trzeba wprost powiedzieć, że chcę trochę zaskoczenia z jego strony… I milion innych rzeczy. W zamian dostałam to samo. Że ciągle tylko wymagam, że krytykuję, że jemu nie chce się już ze mną gadać. I zamiast poprawiać nasze relacje, psuliśmy je oboje na potęgę. Rozmawiałam potem z koleżanką, czytałam komentarze młodych matek na forum, a nawet na moim blogu… Brak umiejętności w dogadaniu się po wielu latach związku to wcale nie rzadki problem. Łatwiej jest nam coś wyrzucić drugiej osobie, niż ją zrozumieć. I w sumie moglibyśmy dalej tak żyć, bo przecież dlaczego to ja mam pierwsza wyciągać rękę? Dlaczego to ja mam kombinować i się starać, skoro jemu nie zależy? Odpowiedź jest prosta: bo ktoś musi (być mądrzejszy 😉 ). Zmieniłam taktykę. Ty do mnie z mieczem? Ja do ciebie z miłością. Upiekłam ciasto. Swoje pierwsze w życiu. Zrobiłam jego ulubione danie, placek po węgiersku. Już pomijam fakt, że sterczałam przy garach pół dnia, bo trzeba placki usmażyć, gulasz zrobić, do tego jakąś surówkę. Stałam jak kretynka. Kupiłam mu prezent. Wyhaczyłam promocje w jego ulubionym sklepie odzieżowym. Szarpnęłam się, a co! I nie, że ja to wszystko zrobiłam jednego dnia. Dawkowałam po trochę. Żeby zauważył, że go doceniam. Że jest dla mnie ważny. Że ogromną radość sprawia mi… sprawianie radości jemu. I że wcale nie musi przynosić mi kwiatów tylko dlatego, że nosi spodnie. Nagle zniknęły pretensje. Ulotniła się krytyka z jego strony. Ja, kiedy zaczęłam dawać, a nie tylko oczekiwać, miałam więcej przyjemności ze wspólnego spędzania czasu. I eureka, on przestał być nadzwyczaj zmęczony. Nie musiałam prosić o coś, co miało być zrobione pół roku temu. Nasze relacje zmieniły się o 180 stopni. No i nie oszukujmy się, udany seks to też lek na całe zło. I to wcale nie chodzi o wydaną kasę na prezent niespodziankę. Ani o te śmierdzące na cały dom placki. Tu chodzi o mały gest, który sprawił, że on został zauważony. Że zamiast krytyki dostawał moją uwagę. I nie, nie żałuję, że to ja byłam tą pierwszą osobą, która się przełamała. Dostałam potem największy bukiet kwiatów jaki kiedykolwiek widziałam. Wyjechałam na kilka dni na konferencję, podczas gdy on został w domu sam z dziećmi. Wiem, że istnieją faceci, których nic nie ruszy. Ale może jednak warto próbować? Bo co masz do stracenia? Sprawdza się stara prosta zasada: to co dajesz, otrzymujesz z powrotem. Jeśli lubisz czytać moje teksty kliknij ten czerwony guzik przy nazwie “Nieperfekcyjna Mama” TUTAJ

12 najlepszych wskazówek, jak uratować swoje małżeństwo. Małżeństwo to piękna rzecz, którą należy celebrować i cieszyć się nią. Poznałeś swój #foreverlove i nie możesz się doczekać reszty swojego życia. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-01-14 14:41:58 Ostatnio edytowany przez yagoda (2013-01-14 14:57:44) yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Temat: Jak uratować małżeństwo?Jestem z mężem 12 lat po ślubie,mamy 2 córki w wieku 11 i 9 wszystkie lata naszego małżeństwa pracowałam dorywczo,ponieważ w naszym regionie jest bardzo ciężko o graniczy z cudem prowadzi własną działalność,ma warsztat samochodowy,dość dobrze miesiące temu straciłam było tak że ja kupowałam jedzenie i wszystko dla dzieci a mąż opłacał zostałam bez pieniędzy i mąż stwierdził że połowę na rachunki da resztę muszę stać na drogie rzeczy,na wiosnę kupił sobie motor,potem bardzo drogi telefon,a teraz zestaw głośników za ponad 5 tysięcy,o drobniejszych jego gadżetach nie piszę i jak on twierdzi ja do tego nic ni mam,bo to jego pieniądze, mnie nie stać na ostatnio sam sobie kupuje młodsza córka zaczęła zlecił badania prywatnie,na połowę mąż dał, na drugą pożyczyłam ale nie mam skąd mogę zrobić,gdzie szukać pomocy,na pracę nie mam szans,chodzę pytam ale nigdzie nie rozmawiać z mężem,który nie chce ze mną ja mu byłam potrzebna tylko jako praczka,sprzątaczka i kucharka,a gdzie się czy rozwód nie będzie lepszym rozwiązaniem,przynajmniej alimenty na dzieci dostanę. 2 Odpowiedź przez diana45 2013-01-14 15:29:32 diana45 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: Jak uratować małżeństwo?Jestem oburzona! Co za egoizm!!! Sam żre a dzieci mają chodzić głodne aż Ty "skombinujesz"kasę ? brak mi słów... Zanim podejmiesz decyzję o rozwodzie,wydaje mi się że możesz w każdej chwili wnieść sprawę o alimenty dla dzieci i dla siebie również. Popytaj są bezpłatni prawnicy,instytucje( MOPS,Centrum Interwencji Kryzysowej itp) 3 Odpowiedź przez syla135 2013-01-14 15:31:09 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: Jak uratować małżeństwo?ale to problem od dawna musi nei wiem co napisac, w szoku jestem,zastanow sie od kiedy to sie zaczelo? kasa kasa ale gdzie zgoda malzneska jakies rozmowy, bliskosc?? 4 Odpowiedź przez diana45 2013-01-14 15:35:03 diana45 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-02 Posty: 1,107 Odp: Jak uratować małżeństwo?Syla, mogą być rozmowy i bliskość a facet może jest po prostu strasznym materialistą oraz egoistą... 5 Odpowiedź przez mika2222 2013-01-14 15:52:58 mika2222 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-13 Posty: 6 Wiek: 20 Odp: Jak uratować małżeństwo?ciężko opisać taka sytuacje, facet no może być egoistą i materialistą, ale bez przesady. Jestem za tym co Diana 6 Odpowiedź przez Cyngli 2013-01-14 15:53:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Jak uratować małżeństwo? Twój mąż to materialistyczna świnia!Żeby własnym dzieciom żałować pieniędzy na jedzenie? Jestem że tego związku raczej nie uratujesz...życie z takim egoistą to koszmar. 7 Odpowiedź przez pati31 2013-01-14 16:10:11 Ostatnio edytowany przez pati31 (2013-01-14 16:12:51) pati31 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: trener fitnessu,ratownik Zarejestrowany: 2012-02-28 Posty: 2,180 Wiek: 30 + Odp: Jak uratować małżeństwo? Szok - poprostu szokiem jest Twoja historia .Kochana alimenty i to od zarobku jego Ci sie naleza ,on wogole cos do ciebie czuje?????????? dzieci tez nie zabardzo go obchodza z tego co piszesz .Matko Boska nie potrafie zrozumiec jak mozna byc takim swinia, zeby wlasnym dzieciom jesc nie dac no idiotyzm .Sadze ze to zachowanie psychopatyczne nie egoistyczne ,raczej tylko psychopata zaspokaja siebie a wlasne dzieci ma o siebie i dzieci udaj sie do radcy prawnego MOPS-sie w Twoim miescie pewnie jest osrodek pomocy spolecznej .Radca prawny wszystko Ci wyjasni jak postepowac w takiej sytuacji ,jak i w rozowdzie . Kazda Twoja mysl, jest czyms realnym -jest Twoja sila.......... 8 Odpowiedź przez End_aluzja 2013-01-14 17:00:05 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Jak uratować małżeństwo? obrzydlistwo jakieś..facet kupuje sobie sam jedzenie.. a ty musisz pozyczać, żeby dziecko mogło iśc na badania?co za gość serca na zakręcie...rozpoznamy się;) 9 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-14 20:02:57 yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dziękuję tak jak poradziła mi Diana,poszukam kogoś kto doradzi mi co tej pory nie rozglądałam się za takimi instytucjami,chciałam sama sobie też uważałam,że dzieci powinny mieć oboje rodziców,ale to chyba gorsze dla nich jak patrzą na to wszystko. 10 Odpowiedź przez Cayenne81 2013-01-14 20:07:29 Cayenne81 Bardzo Wnikliwa Obserwatorka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-10 Posty: 16,311 Odp: Jak uratować małżeństwo?łaski nie robi że da na jedzenie,ja tam chyba bym mu łeb urwała gdyby nie dał 11 Odpowiedź przez fiołek_24 2013-01-14 20:56:21 fiołek_24 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 9 Odp: Jak uratować małżeństwo?Autorko rozumiem Cię bo sama po części jestem w podobnej sytuacji do Ciebie. Jak dla mnie pogadaj z mężem przedstaw mu swój punkt widzenia, powiedź co Cie boli. U mnie takie rozmowy nic nie wniosły, mam nadzieje że Tobie się udało. Powodzenia i 3maj się ciepło. 12 Odpowiedź przez natalcia 2013-01-14 20:58:41 natalcia Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-26 Posty: 93 Odp: Jak uratować małżeństwo?Też uważam że tego związku nie da się uratować. to jest chory psychicznie i kompletnie nie odpowiedzialny facet. Nie czuje się odpowiedzialny za swoją żonę dzieci..rodzinę ta jakby to całkowicie go nie dotyczyło! świnia! On wykorzystał pani zaradność, pracowitość oraz naiwność... Jestem pewna że pani sobie poradzi tak jak do tej pory pani dawała radę. a mąż będzie miał to na co zasłużył i dobrze nu tak. Należą się pani alimenty na dzieci. 13 Odpowiedź przez Vuk 2013-01-15 01:44:42 Ostatnio edytowany przez Vuk (2013-01-15 01:45:32) Vuk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-29 Posty: 796 Odp: Jak uratować małżeństwo?Wystąpić do sądu z pozwem o zabezpieczenie potrzeb rodziny -dostaniesz więcej niż alimentów. Do tego wniosek o adwokata z urzędu. 14 Odpowiedź przez Anik38 2013-01-15 13:47:02 Anik38 Redaktor Działu Miłość Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-08 Posty: 906 Odp: Jak uratować małżeństwo?Powiem tak: CZASAMI, powtarzam CZASAMI, do tego właśnie prowadzi podejście typu: w małżeństwie każde z nas ma osobne pieniążki. To opcja tylko dla normalnych co za dupek. Jaja bym mu dzieci owszem powinny mieć oboje rodziców, ale Twoje mają mamę i dupka który nie jest ojcem tylko dawcą prawnika tacy ludzie mają dzieci???Jak takie rzeczy czytam to stwierdzam, że mój mąż jest cudny i dlaczego ja się go czepiam?Ja cie pierdzielę, ciśnienie mi skoczyło. 15 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-15 13:49:13 Ostatnio edytowany przez yagoda (2013-01-15 13:56:11) yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Czy ten pozew do sądu o zabezpieczenie potrzeb rodziny musi pisać prawnik czy sama mogę go napisać i oczywiście czy taki wniosek poskutkuje gdy mąż ma działalność niezarejestrowaną,więc dochodów mu nie udowodnię. 16 Odpowiedź przez syla135 2013-01-15 14:44:14 syla135 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-07-19 Posty: 1,974 Wiek: 26 Odp: Jak uratować małżeństwo?a ty nie masz jakis faktur np na na czesci ktore potrzebowal do aut, lub auta ktore choc ogloszenia aut ktore sprzedawal(wiem ze to starczy)poza tym twoje slowa, ze stac go na takie "zabawki" co do prawnika w MOPRe jest prawnik za darmo, tak samo w Osrodku Interwencji Kryzysowej, wiem ze sa takze w kazdym miescie osoby studjujace prawko ktore za darmo pomagaja w ramach chcesz zyc i mieszkac z mezem? zalozysz mu sprawe i bedziecie nadal razem? tj w jednym mieszkaniu zyc?nie uwazam aby powod "jestem z mezem dla dobra dzieci" byl odzwierciedleniem faktu i sytulacji w jakiej sie znalazlas 17 Odpowiedź przez Marianne 2013-01-15 20:35:52 Marianne Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-13 Posty: 194 Odp: Jak uratować małżeństwo? Jak dla mnie istnieje tylko jedno wyjście -rozstanie. To już nawet nie chodzi o związek,uczucia... facet jest ewidentnie niedojrzały, zapatrzony w siebie.. ja z moim charakterem chyba bym go zabiła,jakby mi coś takiego oznajmił ! Pewnie ma wizję rodziny w której Ty jesteś sprątaczką, praczką, kelnereczką - do tego musisz zarabiać godziwe pieniądze, ażeby zaspokoić jego oczekiwania. Facet zdecydowanie ma tupet! Rozstań się z nim i powalcz o alimenty - a na pewno Ty i Twoje dzieci lepiej na tym wyjdziecie. "Nad wszystkim co robię unosi się niezłomne poczucie ironii." 18 Odpowiedź przez agness131 2013-01-15 20:47:59 agness131 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-25 Posty: 166 Odp: Jak uratować małżeństwo?Moj ojciec taki sam dziecinstwo pytalam dlaczego na mnie padlo, dlaczego inni maja normalnych mnie bylo tak, ze jak mama nie dala na druga polowe biletu miesiecznego bo nie miala to on nie dal i musialam stopem jezdzic do szkoly sredniej. Straszne 19 Odpowiedź przez Biopiekno_pl 2013-01-16 01:26:29 Biopiekno_pl Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-16 Posty: 11 Odp: Jak uratować małżeństwo?Yagoda, Twój mąż zdaje się zapominać, że w małżeństwie obowiązuje wspólnota ustawowa, chyba że przed ślubem podpisaliście intercyzę. Jeśli nie, to nie tylko masz prawo go prosić, ale wręcz domagać się środków na utrzymanie. Natomiast jego zakichanym obowiązkiem jest łożenie na utrzymanie i leczenie Twoje i dzieci. Tak stanowi kodeks rodzinny i opiekuńczy, którego lekturę polecam. Jeżeli nie zechce się stosować do prawa, powinnaś założyć sprawę w sądzie rodzinnym i nieletnich, właściwym dla Waszego miejsca zamieszkania. 20 Odpowiedź przez yagoda 2013-01-29 09:44:08 yagoda Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-14 Posty: 4 Odp: Jak uratować małżeństwo?Dziękuję wszystkim za rady,utwierdziliście mnie w tym o czym myślałam już wcześniej tylko nie wiedziałam jak się do tego zabrać,zasięgnęłam porady i już trochę wiem na czym to wszystko chyba potrwa i nie będzie łatwo,ale jestem dobrej myśli. 21 Odpowiedź przez Ona9019 2013-01-29 11:37:15 Ona9019 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-15 Posty: 283 Odp: Jak uratować małżeństwo?Co za egoistyczny ham pozabwiony jakichkolwiek manier, skrupółów!Brak mi słów by opisać jakie oburzenie teraz przechodzi przez moją głowę! Zawsze tak było u Was w mażeństwie? Nie przeszkadzalo Ci to? 22 Odpowiedź przez ban 2013-01-29 12:07:13 ban Net-Facet Nieaktywny Zawód: hitech, management Zarejestrowany: 2012-11-28 Posty: 1,024 Wiek: 3X (trójka na początku) Odp: Jak uratować małżeństwo?Trzeba się rozwieźć, brać alimenty. Nie widzę innej możliwości. 23 Odpowiedź przez ip 2013-02-28 12:59:54 ip Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-28 Posty: 1 Odp: Jak uratować małżeństwo?Ja z moim męzem jesteśmy od 6 lat małżeństwem i wspólnie 5 letniego syna oraz dzieci z poprzednich związków córka 18 lat, i dwóch synów od meża 13 i 23. Pól roku temu zdecydowalismy się pomóc dziecku 4 letniemu z DD,wzieliśmy je do siebie po operacji ortopedycznej. Staliśmy sie kandydatami na Rodzinę Zastępczą. Dziś mija 4 miesiące i nasze małżeństwo się rozpada. Od chwili gdy dziecko pojawiło sie u nas w domu mąż zachowuje sie inaczej niż przez wszystkie lata tyle zainteresowania nie dostał nasz syn, nie wspomnę o pozostałych dzieciach bo są traktowane przez niego jako rozdział zamkniety, alimentując je. Moja córka na początku dobra po roku zła ,wiecznie wytykał jej wady, myślałam że to sie zmieni, ze potrzeba czasu ale niestety. Jestem u skraju załamania nerwowego. Nie mogę patrzeć jak syn prosi się taty o okazanie uczucia, czułości bo widzi że mała dostaje ją poprostu. Pracuje do późna a gdy wraca dzieli cukierkami ponieważ u nas w domu nie są one ogólnodostepne i kupuje zabawki. Jest domatorem nigdy nie był z synem na spacerze, mnie tez ogranicza. Dzis mój związek się rozpada, częst mówi o odejściu i o tym że sam podejmie sie wychowaniu dziewczynki, bedzie rodzicem zastepczym a co z własnymi dziecmi? Ale już chyba postanowił kolejnego syna będzie alimentował, skazując go na wychowanie w niepełnej rodzinie. 24 Odpowiedź przez End_aluzja 2013-02-28 14:18:02 End_aluzja Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-04 Posty: 6,548 Odp: Jak uratować małżeństwo? ip napisał/a:Ja z moim męzem jesteśmy od 6 lat małżeństwem i wspólnie 5 letniego syna oraz dzieci z poprzednich związków córka 18 lat, i dwóch synów od meża 13 i 23. Pól roku temu zdecydowalismy się pomóc dziecku 4 letniemu z DD,wzieliśmy je do siebie po operacji ortopedycznej. Staliśmy sie kandydatami na Rodzinę Zastępczą. Dziś mija 4 miesiące i nasze małżeństwo się rozpada. Od chwili gdy dziecko pojawiło sie u nas w domu mąż zachowuje sie inaczej niż przez wszystkie lata tyle zainteresowania nie dostał nasz syn, nie wspomnę o pozostałych dzieciach bo są traktowane przez niego jako rozdział zamkniety, alimentując je. Moja córka na początku dobra po roku zła ,wiecznie wytykał jej wady, myślałam że to sie zmieni, ze potrzeba czasu ale niestety. Jestem u skraju załamania nerwowego. Nie mogę patrzeć jak syn prosi się taty o okazanie uczucia, czułości bo widzi że mała dostaje ją poprostu. Pracuje do późna a gdy wraca dzieli cukierkami ponieważ u nas w domu nie są one ogólnodostepne i kupuje zabawki. Jest domatorem nigdy nie był z synem na spacerze, mnie tez ogranicza. Dzis mój związek się rozpada, częst mówi o odejściu i o tym że sam podejmie sie wychowaniu dziewczynki, bedzie rodzicem zastepczym a co z własnymi dziecmi? Ale już chyba postanowił kolejnego syna będzie alimentował, skazując go na wychowanie w niepełnej że po przyjęciu do domu dziewczynki i ustanowieniu rodziny zatsępczej, tówj mąż przestał interesowac się synem??a co z ta biedną malutką?to dopiero cztery miesiące!jak mogliście wziąć dziecko bez orzekania statutu rodziny zastepczej??czegoś nie rozumiem, albo piszesz w zbyt duzym skrócie... serca na zakręcie...rozpoznamy się;) Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Utrzymuj interakcje biznesowe tak, jak w razie potrzeby - Jeśli pracujesz z tą osobą, utrzymuj relacje biznesowe w sposób rzeczowy i bądź przygotowany na dyskusję ze współmałżonkiem, czy nadal będziesz pracować z kochankiem, czy nie. Pamiętaj, że miejsca pracy można zastąpić, ale twoje małżeństwo nie. Poślubię cię sobie na wieki, poślubię cię sobie w sprawiedliwości i prawie, w dobroci i miłosierdziu. Poślubię cię sobie w wierności i poznasz Pana. Oz 2, 21-22 Emily, żona Jake’a od 12 lat: „Jestem wykończona. Mam wrażenie, że próbowałam już wszystkiego. Niezależnie od tego, co zrobię, on i tak mnie odtrąca. Nie chcę rozwodu, ale przecież nie mogę zmusić go do miłości. Czasami zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej po prostu go zostawić”. Michael, mąż Elise od 17 lat: „Wszystko, co robię, jest nie tak. Moja żona czepia się mnie na każdym kroku. Walczymy dosłownie o wszystko. Wiem, że małżeństwo nie jest łatwą drogą, ale to niemożliwe, żeby miało być aż tak trudno. Nie potrafię skupić się w pracy. Źle sypiam. Moje małżeństwo mnie dobija”. Amy, żona Stephena od 8 lat: „Próbowałam już wszystkiego. Ale nic nie działa. Chodziliśmy na terapię. Rozmawialiśmy z naszym proboszczem. Próbowałam ignorować całą tę sytuację, walczyłam z nim, odpuszczałam sobie. Przecież nie jestem beznadziejna. Przyjaciele mówią, że to, co się dzieje w naszym małżeństwie, nie jest normalne. Może po prostu do siebie nie pasujemy. Nie chcę jednak się rozwodzić. Nasze dzieci byłyby nieszczęśliwe… musiałabym zaczynać wszystko od początku… To nie wchodzi w rachubę! Ale nie mogę dłużej tak żyć”. Czy nie brzmi to znajomo? Jeśli tak, mam dla ciebie dobrą wiadomość: Jest nadzieja. Można uratować wasze małżeństwo, nawet jeśli współmałżonek nie ma ochoty się w to angażować. Ta książka mówi nie tylko o tym, jak ocalić wasze małżeństwo, ale także jak je zmienić. W kolejnych rozdziałach opowiem o prostych działaniach, które uzdrowią waszą relację oraz pozwolą przyswoić nawyki przyjazne małżeństwu. Dzięki nim nauczysz się skutecznie rozwiązywać konflikty, zaczniesz jeszcze bardziej troszczyć się o współmałżonka, stworzysz atmosferę miłości, za którą tak tęsknisz, i rozpalisz namiętność, o jakiej zawsze marzyliście. Będę korzystać zarówno z uznanych naukowo metod, jak i ze skarbca naszej chrześcijańskiej tradycji. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci uzdrowić wasze małżeństwo oraz zainspiruje do tego, żeby coraz bardziej kochać współmałżonka oraz Boga, który was połączył. Co wpływa na małżeńskie szczęście? Nie chcę cię okłamywać. Jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, musisz podjąć pewien trud. To nie stanie się samoistnie. Ale – jak żartuje mój znajomy – „nie potrzeba do tego naukowego stopnia”. Każdy potrafi to zrobić. Także i ty. Powiem więcej – szczególnie ty. W ciągu dwóch ostatnich dekad naukowcy zajmujący się tematyką małżeńską odkryli, że tym, co odróżnia małżeństwa szczęśliwe od nieszczęśliwych, wcale nie jest przeznaczenie, konflikt osobowości, odmienny punkt widzenia, doświadczenie życiowe, ilość problemów, z którymi trzeba się zmierzyć, lub częstotliwość małżeńskich kłótni. Biorąc pod uwagę dwie ostatnie kwestie, naukowcy wręcz jednoznacznie stwierdzają, że małżonkowie w udanych związkach kłócą się równie często, jak pary w nieudanych związkach. I mają podobne sukcesy w rozwiązywaniu konfliktów (Gottman, 2011). Jaka zatem różnica występuje pomiędzy jednymi a drugimi? Naukowcy dowodzą, że szczęśliwe pary – w przeciwieństwie do nieszczęśliwych – posiadają pewne nawyki, z których korzystają przy rozwiązywaniu konfliktów, naprawianiu szkód, budowaniu więzi, podtrzymywaniu czułości i tworzeniu płaszczyzny wspólnych zainteresowań. Nawyki te może przyswoić każdy, kto tego pragnie. A im bardziej nawyki te są praktykowane, tym większa szansa na to, że skłócone i nieszczęśliwe małżeństwo przemieni się w związek pełen miłości i radości. W Pastoral Solutions Institute, gdzie kierowałem grupą zajmującą się udzielaniem porad przez telefon, 90 procent zgłaszających się par dochodziło do porozumienia. Taki sukces nie jest wcale czymś niezwykłym wśród terapeutów znających metody działania, którymi podzielę się z wami. Moi współpracownicy i ja uczymy tych technik nie tylko pary, ale także małżonków przychodzących na terapię samotnie (stanowią oni około 30 procent naszych klientów). Nawyki, o których mowa, mają ogromną moc. I nie musisz wcale postępować w sposób idealny, żeby metoda zadziałała. Powinieneś zauważyć zmiany już po kilku tygodniach praktykowania choćby kilku nawyków. Oczywiście, im częściej będziesz je stosować, tym bardziej poprawi się jakość twoich małżeńskich relacji. Niemalże każda para korzysta przynajmniej z kilku nawyków, które przedstawiam w książce. Z tą jednak różnicą, że szczęśliwi małżonkowie stale je praktykują, podczas gdy pozostałe małżeństwa korzystają z nich w porywach albo wcale. Rzecz w tym, że to, jak wcielasz nawyki w codzienne małżeńskie życie, jest równie ważne, jak nawyki same w sobie. A co z twoimi problemami? W tej książce nie zajmuję się sprawami takimi, jak pieniądze, seks, wychowywanie dzieci, różnice światopoglądowe, rodzina żony czy męża oraz inne pospolite kwestie, o które kłócą się małżonkowie. Nie wynika to z niedopatrzenia. Jeśli uważasz, że wymienione problemy doprowadzają cię do szału, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Chodzi raczej o to, jak rozmawiasz o nich ze swoim współmałżonkiem i jak odnosicie się do siebie nawzajem, budując zdrowy (lub niezdrowy) klimat podczas takich rozmów. Nie zamierzam wtrącać się w wasze spory. Pragnę jedynie nauczyć was pewnych umiejętności, które pomogą wam znaleźć wspólny język i we właściwy sposób rozmawiać o problemach – zarówno tych obecnych, jak i tych, które jeszcze się pojawią. Okazuje się, że sposób, w jaki mówicie o problemie, oraz towarzysząca temu atmosfera są bardziej istotne niż sam temat rozmowy. Zapoznajmy się zatem z pierwszą umiejętnością, którą muszą opanować małżonkowie pragnący szczęśliwego związku: kontrola dynamiki wzlotów i upadków. (...) Zapoznać się z tym można w książce, z której pochodzi fragment: Gregory K. Popcak, Kiedy rozwód nie wchodzi w grę, Jak uzdrowić małżeństwo i pielęgnować miłość Wydawnictwo: Edycja Świętego Pawła Książka jest >>TUTAJ<< Książka „Kiedy rozwód nie wchodzi w grę” mówi nie tylko o tym, jak ocalić małżeństwo, ale także jak je zmienić. W kolejnych rozdziałach Gregory Popcak opowiada o prostych działaniach, które uzdrowią relację małżeńską oraz pozwolą przyswoić nawyki przyjazne małżeństwu. Autor podaje praktyczne i ważne powody mówiące o tym, dlaczego warto pracować nad poprawą trudnych małżeńskich relacji. Podpowiada jak uratować małżeństwo, nawet jeśli jeden z współmałżonków nie ma ochoty się w to angażować. Gregory Popcak to jeden z czołowych terapeutów chrześcijańskich w USA. W swej najnowszej książce korzysta zarówno z uznanych naukowo metod, jak i ze skarbca chrześcijańskiej tradycji. To poradnik, który pomoże uratować twoje małżeństwo Dzięki temu poradnikowi: • dowiesz się jak ocalić małżeństwo przed rozwodem • nauczysz się skutecznie rozwiązywać konflikty • poznasz metody na uzdrowienie i wzmocnienie relacji ze współmałżonkiem • stworzysz atmosferę miłości opr. ac/ac
Dla tych, którzy szukają odpowiedzi na pytanie, jak uratować swoje małżeństwo, oto przydatne rady i kroki, aby uratować małżeństwo. 1. Samoopieka przed opieką nad małżonkiem. Czy często nękają Cię niepokojące pytania, takie jak: „Czy można uratować to małżeństwo?” „Czy moje małżeństwo jest warte ocalenia?”
Strony Poprzednia 1 2 3 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 121 do 128 z 128 ] 121 2020-09-07 18:04:32 Roxann Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-27 Posty: 8,059 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Lampart198226 napisał/a:Napiszę tutaj z męskiego punktu widzenie. Może Ci sie wydaje , że podobasz sie facetom? A jeżeli mąż nie chce z Toba uprawiać sexu to po prostu go nie pociagasz!! Dlaczego nie widzicie moje drogie Panie najprostszego rozwiazania?!!Ale to nie jest żadne rozwiązanie. Raczej dziwne, że nagle żona przestała go pociągać gdy zaszła w ciążę... i to jego ostatnie tłumaczenie, że się jej boi. Dlaczego boi? Bo stała się osobą dominującą? Bo obawia się jej reakcji, że nie podoła? Już zostawię bez komentarza jego reakcję na ew rozwód i straszenie, że zabierze jej dziecko i wtedy przestanie być miło. Może rzeczywiście było/jest tak, że Austen jako matka, już nawet przyszła, przestała go pociągać ale nie wiem czy to się w ogóle się zdarza. A przecież u nich przez ponad 1,5 roku było wszystko ok. Dlatego tym bardziej dziwi, że nagle się 'zablokował'. 122 Odpowiedź przez Netania 2020-09-08 18:08:33 Netania Gość Netkobiet Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a:Lampart198226 napisał/a:Napiszę tutaj z męskiego punktu widzenie. Może Ci sie wydaje , że podobasz sie facetom? A jeżeli mąż nie chce z Toba uprawiać sexu to po prostu go nie pociagasz!! Dlaczego nie widzicie moje drogie Panie najprostszego rozwiazania?!!Ale to nie jest żadne rozwiązanie. Raczej dziwne, że nagle żona przestała go pociągać gdy zaszła w ciążę... i to jego ostatnie tłumaczenie, że się jej boi. Dlaczego boi? Bo stała się osobą dominującą? Bo obawia się jej reakcji, że nie podoła? Już zostawię bez komentarza jego reakcję na ew rozwód i straszenie, że zabierze jej dziecko i wtedy przestanie być miło. Może rzeczywiście było/jest tak, że Austen jako matka, już nawet przyszła, przestała go pociągać ale nie wiem czy to się w ogóle się zdarza. A przecież u nich przez ponad 1,5 roku było wszystko ok. Dlatego tym bardziej dziwi, że nagle się 'zablokował'. Bzdury nad bzdurami. Pan ewidentnie ściemnia i zrzuca winę na żonę. Austen jest atrakcyjną kobietą, a facet raczej ślepy nie był jak brał z nią ślub. Typuję kryptogeja albo jakieś poważne problemy z potencją. Nie obejdzie się bez pomocy specjalisty, której mąż Austen boi się jak ognia. Dlaczego? 123 Odpowiedź przez JaJakoJa 2020-09-08 23:19:01 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-09-08 23:20:38) JaJakoJa Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-26 Posty: 532 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Roxann napisał/a:Raczej dziwne, że nagle żona przestała go pociągać gdy zaszła w ciążę...Raczej od tego wymuszonego seksu czuje do niej obrzydzenie. I jeśli tak, to raczej mu się nie że nasza autorka jest pewna, że jej nie zdradza, że nie jest zainteresowany seksem... Może tak, może nie - wizyta u prostytutki jest możliwa nawet w przerwie w pracy. Sądzę, że facet z nią jest tylko i wyłącznie z powodu są już kobiety - wymyślą milion scenariuszy, nie dostrzegając najbardziej oczywistego. "Tolerancja represywna to uzasadnienie dominacji niewielkiej, świadomej swoich celów i dobrze zorganizowanej mniejszości nad rozbitym, upokorzonym, nie potrafiącym bronić własnego systemu wartości społeczeństwem".Ideolog Nowej Lewicy, niemiecki komunista Herbert Marcuse. 124 Odpowiedź przez paslawek 2020-09-08 23:29:56 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,310 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Zastanawia mnie to jakie facet ma do siebie samego obrzydzenie że ma obrzydzenie do seksu z kobietą w ciąży którą niby kocha i dobrowolnie się ożenił coś obiecał i nie dotrzymuje słowa nic z tym nie robiąc a wątek seksu to jest akurat mniej istotny moim zdaniem w tym wszystkim. "Cichociemny na paralotni" 125 Odpowiedź przez JaJakoJa 2020-09-08 23:39:36 JaJakoJa Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-07-26 Posty: 532 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Trochę nie po polsku, więc nie wiem czy dobrze zrozumiałem - czy ja pisałem, że facet czuje obrzydzenie do siebie? Nie do siebie, lecz do mamy kolejny wątek, w którym kobieca przemoc (tym razem seksualna) jest oceniana o niebo łagodniej (nic się nie stało) od męskiej. "Tolerancja represywna to uzasadnienie dominacji niewielkiej, świadomej swoich celów i dobrze zorganizowanej mniejszości nad rozbitym, upokorzonym, nie potrafiącym bronić własnego systemu wartości społeczeństwem".Ideolog Nowej Lewicy, niemiecki komunista Herbert Marcuse. 126 Odpowiedź przez Larka 2020-09-09 09:01:30 Ostatnio edytowany przez Larka (2020-09-09 09:49:54) Larka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-09-09 Posty: 37 Odp: Jak uratować to małżeństwo? napisał/a:Ty chyba nie wiesz co to gwalt jezeli myslisz, ze musisz kogos fizycznie zmusic do seksu. Gwalt to jest jak wiesz, ze ktos nie ma ochoty i nadal to robisz. Nie wazne czy przemoca czy inna metoda, nawet jak osoba nie walczy z to Ty nie wiesz?"Zgwałcenie – zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystujących niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę"Nie wiem, po co manipulujesz tak? A może dla Ciebie "spojrzenie" to już gwałt? A może choroba jakaś? Leć do sądu, bo ktoś "popatrzył". Wygrasz sprawę dla pieniędzy. Oszukiwanie partnera to nie to samo. Więc najlepiej przestać być forum "takie porządne", a nikt nie reaguje na takie posty? Odrębny świat oderwany od napisał/a: Prawda jest taka, ze masz ZERO kontroli nad drugim czlowiekiem. Doslownie zero, nie wazne czy bedziesz plakac czy zalic sie na przestudiowała psychologię, to też jest najwyżej "półprawda". Bo czy nawet zwykły handlarz ma "zero" wpływu na klienta? Po prostu rzucasz jakimiś truizmami, ogólnikami, które są prawda jest taka, że człowiek wpływa na człowieka. Pozytywnie lub negatywnie. Powiedzmy, że to przychodzi masz wpływ na drugą osobę, to masz kontrolę. To się dzieje pełną? Nie, to zależy od relacji i człowieka. Więc ten stopień jest zawsze inny w różnych relacjach i sytuacjach. Ale Twoje "ZERO" mnie po prostu można coś zrobić, coś poradzić itp. a Ty tu "zerem" jedziesz. Całkiem nieźle! 127 Odpowiedź przez Austen27 2020-09-11 14:29:54 Austen27 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-04 Posty: 30 Odp: Jak uratować to małżeństwo?Panowie, którzy sugerują mi, jakobym najzwyczajniej w świecie nie pociągała już swojego męża oraz wymyśliła sobie, że podobam się innym mężczyznom - ok, jest to scenariusz, który przyjmuję. Baa co więcej należę do osób, którym wręcz należy uświadamiać, że ktoś się mną interesuje, bo zawsze byłam do tego stopnia nieśmiała w kontaktach z mężczyznami, że najzwyczajniej w świecie nie wierzyłam, że ich zainteresowanie może wynikać z mojej faktycznej atrakcyjności, więc nie neguję Waszych sugestii, ale pomijając już innych mężczyzn, to mam jednak jakieś takie niejasne przeczucie, że mój mąż miał całkiem niezły wzrok oraz był w pełni sił umysłowych, gdy świadomie i z pełną premedytacją zabiegał o moje względy, proponował kolejne spotkania, robił wszystko, aby nasza znajomość się rozwijała, ostatecznie poprosił mnie o rękę i nie dał nogi sprzed ołtarza - jak wielu mężczyzn bierze sobie za żonę kobietę, która im się kompletnie nie podoba, nie pociąga ich, nie zaliczyli wpadki, ona nie jest wielce majętna, ani nie posiada zamożnych rodziców itp. itd.? Czy naprawdę mam wierzyć, że mój mąż ożenił się ze mną tylko dlatego, że akurat "byłam pod ręką" kiedy jemu zegar biologiczny dał znać, że może już by się ustatkował, choćby dla świętego spokoju? No Panowie...serio? Wracając jeszcze do tego rzekomego gwałtu/wymuszenia sexu na moim mężu - to nie był gwałt, to nie było wymuszenie, ja po prostu przejęłam inicjatywę, on nie krzyczał nie,nie oponował, nie stawiał oporu, nie odpychał mnie, ale też nie był szczególnie zaangażowany (nie tak, jak to było między nami, zanim zaczęły się te problemy). To jak to jest? Wcześniej byłam dla męża atrakcyjna i pociągająca, wziął ze mną ślub i mimo, że się nie zmieniłam to nagle CYK i mąż stracił mną zainteresowanie? 128 Odpowiedź przez Haze 2020-09-19 03:26:54 Haze Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-09-01 Posty: 8 Odp: Jak uratować to małżeństwo? Witaj Austen,Przeczytałam Twój wątek. Tak naprawdę to przeglądałam to forum szukając sytuacji podobnej do mojej i u Ciebie ją znalazłam. Wybacz mi, nie chcę tworzyć grupy wsparcia, korespondować, wymieniać się rozwiązaniami i dyskutować na temat ich skuteczności. Chcę Ci tylko powiedzieć, że mam bardzo, bardzo podobną sytuację. Jestem na takim etapie jak Ty. Jestem też zła, że ludzie wypisywali Ci tu jakieś bzdury. Z tego co piszesz, wydajesz się być bardzo mądrą dziewczyną. Trzymam kciuki za Ciebie, za Was. Niech czas wszystko zaleczy i wyprostuje. Jestem myślami z Tobą. I kurczę, gdyby tylko życzenia mogły działać! Bo życzę Ci jak najlepiej. I Wam - Waszej trójce - życzę jak najlepiej. Dziękuję Ci za ten wątek. Myślałam, że nikt nie ma takiego przypadku jak ja. Strony Poprzednia 1 2 3 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
\n jak uratować małżeństwo forum

Kiedy zastanawiasz się „Jak to zrobić uratować moje małżeństwo? ”, nie zapominaj, że nikt nie jest doskonały. Nieważne, jak dobre i opiekuńczy, troskliwy jesteś, nadal nie jesteś doskonały. Każdy człowiek ma kilka wad. Te wady czynią nas tylko ludźmi. Tak więc, gdy szukasz doskonałości u współmałżonka, spójrz na siebie.

napisał/a: red_glasses 2016-02-04 11:18 Nie wiem czy to co opiszę i tak w skrócie pozwoli wam zrozumieć całą sytuację. Z mężem jesteśmy razem prawie 5 lat, a małeństwem prawie 4 lata, ale znamy się od ponad 15 lat. Ale to nie chodzi o staż. Ostatnimi czasy między mną a mężem nie układało się. w wakacje 2015 poznałam od męża była kobietę z lat młodości, poznałam ją, polubiałam ją, zostałysmy koleżankami. Ona bardzo była nastawiona wrogo do mojego męża, miała do niego żal za to że ją tak skrzywdził kiedyś, kiedyś. Mówiła mi że on ją zdradzał i że ona nie wierzy że on się zmienił i jest teraz kochającym mężem i ojcem. Ja stałam za mężęm bo go kochałam. Więc temat męza mojego a jej ex omijałyśmy. Z męzem własnie wsztystko zaczeło się psuc od kiedy pojawiłą się ona w moim zyciu. zaczęłam podswiadomie zyc z myślą ze maz pewnie tez mnie zdradza. Mąż zaczał pić znikać z domu, czasem nawet po dwa trzy dni. Pieniędzy nie było, więc automatycznie wciąż się kłóciliśmy. Postanowiliśmy w grudniu ze mąż wyjedzie za granice zeby zarobic pieniadze na długi, ja miałam zostać z dziecmi u rodziców swoich. Maż wyjechał w styczniu. Dwa dni poźniej odkryłam na bilingach telefonicznych, że mąż i moja kumpela a jego była utrzymuja ze soba kontakt telefoniczny mniej wiecej od kiedy ja ja poznałam. Dostałam cios w plecy od meza i od kolezanki która uwazałam za przyjaciółkę ( bardzo się zżyłyśmy) . Ich rozmowy telefoniczne trwały czasem po dwie godziny. Kiedy ja siedziedzałam w pracy oni sobie gaworzyli smsowali. To strasznie zabolało. Oczywiscie telefon do meza i długie rozmowy. Maz sie przyznał ze tylko z nia smsował i rozmawiał, ze nigdy mnie nie zdradził, ze nigdy sie z nia nie spotkał. Ona tez przeprasza i tez podobtrzymuje ze nigdy sie nie spotkali. Ale ja im nie wierze. Maz ma do niej słabość, z tego względu ze maja podobne upodobanie seksualne wiec dla nich seks to po prostu seks, zaspokojenie swoich potrzeb. Ona obgadywała mnie ze swoimi kolezankami, przez przypadke trafił do mnie sms który ona wysłała do swojej kolezanki. Mysle ze ona obrabiała mi dupę od zawsze. Mąż twierdzi że ona chciała z cnim być i chciała mnie wyeliminiwać. Że mieszała nam w głowach mi mówiła wstretne rzeczy na niego, a ja zaczełam w efekcie koncowym jej wierzyć a ona mówiła mu ze ja mam innych kolegów i pisze z jakimis facetami. I maz przez to chodził i pił. Bo nie umiał sobie poradzić z tym wszystkim. Zas kiedy podjełam próbe wyjasnienia z kumpela tego co zrobiła uważała ze to nic złego, ze tylko rozmawiali. Powiedziała mi ze maz mnie zdradza ale nie z nia ale z kims innym, ale ona niechce mi powiedziec z kim. Szczerze nie ufam ani jemu ani jej. Ale wybaczyłam mężowi bo jest moiim mezem, bo go kocham, bo nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Nie chce drazyc tego tematu, bo to strasznie boli. ALe jak mam sobie z tym poradzić? Ja zapomnieć? Jak mam dalej żyć? Mąż chce zebym przyleciała do niego i zebysmy zaczeli nowe zycie za granicą. Zgodziłam się. Ale jak na nowo zaufać mezowi? Jest jeszcze jedna sprawa. TA kumpela powiedziała mi co siostra mojego meza mówiła na mnie. Mam zal ogormny do szwagierki ze i ona dała sie zmanipulować. Oczekuje od niej przeprosin, rozmawiałam z mezem, ze jest mi przykro ze jego siostra jest przeciwko mnie mimo iz w całej tej sytuacji to ja jestem poszkodowana najbardziej. Ale mąż chce zebym przestała drazyć temat bo nie warto. Że lepiej zapomnieć. Nie uważam że jestem bez winy, zeby nie było. Uwazam ze mogłam wczesniej bardziej zaufac mezowi, bardziej sie starac i dbac o nasze relacje. Obydwoje zesmy zawalili. Dostalismy nauczkę. Ale jak nie popełnić następnych błędów, jak nie wytykać sobie błędów i jak nie wypominać sobie przeszłości? Znacie jakieś dobre rady. Nie przemawia przeze mnie gorycz, żaden strach. Nie boję się być sama, byłam i walczyłam jak lwica o moje małżeństwo a Sychar z czasem wydaje się być wybacz, ze to powiem i przepraszam, jeśli to kogoś urazi ale sektą. Mam księdza w rodzinie i nie pierze tak mózgu jak to forum kiedy tylko rzuciłam hasło o nowej relacji. Jutro kończę 12. Nowennę Pompejańską i już nie zamierzam rozstawać się z różańcem. Zaczęłam modlić się ponad 1,5 roku temu w intencji uratowania mojego małżeństwa. Wtedy jeszcze nie wiedziałam dlaczego pomyślałam o takiej intencji, bo właściwie nic takiego się nie działo. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Żyłam sobie szczęśliwie z moją powiększającą się rodzinką. Niedawno urodził nam się drugi synek. Tylko mąż jakoś tak dziwnie się od nas oddalał, nie cieszył się już niczym no i przede wszystkim oddalił się też od Boga. Martwiłam się, że mąż ma jakąś depresję i próbowałam mu jakoś Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się po pewnym koszmarze sennym. Następnego dnia zaczęłam odmawiać NP. Wstyd się przyznać, ale nie umiałam nawet prawidłowo odmawiać różańca. Prawie codziennie czytałam te świadectwa. Bardzo współczułam wszystkim i myślałam sobie, że ja mam tylko męża z depresją, a inni są zdradzani, małżonkowie zostawiają ich, rozwodzą się. Nie mogłam wtedy pojąć, jak można wybaczyć zdradę i modlić się, żeby druga osoba wróciła po czymś takim, mimo że nawet nie prosi o wybaczenie. Teraz już wiem, że można to zrozumieć tylko wtedy, kiedy samemu się przeżyje taki koszmar. Przede wszystkim tylko z Bogiem! Po około dwóch tygodniach jakimś cudem wyciągnęłam od męża wyznanie, że od dawna mnie zdradza na imprezach integracyjnych. Oczywiście było mnóstwo płaczu i niedowierzania. Dzięki NP i tym świadectwom, które przeczytałam czułam się trochę jakby przygotowana na taki cios, że takie rzeczy się zdarzają – zwłaszcza, kiedy ktoś odchodzi od Boga. Moja reakcja była szokująca również mnie samą, bo zaczęłam uspokajać męża, że wszystko będzie dobrze i że sobie ze wszystkim poradzimy. Rozmawialiśmy codziennie w płaczu i dostawałam kolejne ciosy, że w tej chwili mąż ma romans z koleżanką z pracy i zamierza się do niej wyprowadzić. Ostateczną decyzję o wyprowadzce mąż oznajmił mi w 6. rocznicę ślubu. To działo się dla mnie wszystko jakbym była w jakimś filmie – kiepskim filmie! Miałam nadzieję, że zaraz się obudzę i wszystko wróci do normy. Mąż zmienił się nie do poznania, miał nawet inne oczy, taką obojętność, dziwną agresję i kompletny brak odpowiedzialności. Zupełnie nie ten sam, co wcześniej. Ostatecznie mąż wyprowadził się zostawiając mnie z dwójką małych dzieci (5 miesięcy i 3 lata), z kredytem na mieszkanie i samochód. To był straszny czas. Dzieci płakały, tęskniły, ciągle chorowały. Mąż często nas odwiedzał, a mnie pękało serce przy każdej wizycie. Nie mogłam się doczekać, kiedy Go zobaczę, a jak już przychodził, to często czułam potrzebę wyjścia z domu. Zwykle chodziłam do kościoła. Bardzo mi to pomagało, uspokajało mnie. Ukojenie i dużą dawkę nadziei i wiary dawała mi też spowiedź. Przez większość czasu czułam jakiś dziwny spokój i szczęście mimo tego wszystkiego. Większość znajomych to szokowało. Bardzo broniłam przed nimi męża i prosiłam żeby go nie przekreślali. Powtarzałam, że mąż jak najbardziej może wrócić i że wierzę w to, że wróci, bo się o to modlę. Oczywiście co chwilę dostawałam kolejne ciosy, które nieraz zachwiały moją wiarę w sens modlitwy, były też okrutne myśli, wspomnienia, przewidywania na przyszłość, wieczną samotność. Szukałam pomocy w rozmowach z rodziną, ze znajomymi, ale nic nie pomagało, a wręcz pogarszało sprawę, jak słyszałam u większości kompletny brak nadziei i współczucie, że ja jeszcze ją mam. W chwilach kompletnej beznadziei pomagała mi tylko modlitwa. Po 3 miesiącach od wyprowadzki męża, przyszedł pozew rozwodowy. Termin za miesiąc. Kolejny szok. Zaraz przed rozprawą trafiłam na wspaniałą adwokat. Powiedziała, że chce nam pomóc i że jest adwokatem moim i mojego męża, że będziemy próbowali jakiś mediacji, terapii, żeby uratować nasze małżeństwo. Bardzo wspierała mnie, kiedy już chciałam się poddać. Sędzina skierowała nas do mediacji. Pierwsza mediacja odbyła się w pierwszą sobotę miesiąca, a ja odprawiam pierwsze soboty ku czci Niepokalanego Serca Maryi. Mediacje odbywały się w budynku Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Jak tam wchodziłam to się śmiałam. Te rozmowy w płaczu podczas mediacji oczyściły trochę atmosferę między nami i tak sobie mijały dni, czekaliśmy na termin kolejnej rozprawy, ja przyzwyczajałam się do myśli, że będę do końca życia sama. Zbliżały się Święta i zaczynałam czuć wielki spokój i nabrałam wielkiej wiary w to, że to o co się modlę, właśnie się dzieje, że właśnie teraz mąż do nas wraca. Zaczęłam już dziękować Bogu za to, jakby mąż już wrócił i czułam się naprawdę dobrze. Nie przerażały mnie już samotne Święta ani to, że nic nie wskazuje na to, żeby mąż miał wrócić. Wręcz przeciwnie. W każdym wolnym terminie zamawiałam Msze Święte. Przypadkowo wypadały one np. w dniu wyprowadzki męża, dzień po otrzymaniu pozwu rozwodowego, dzień przed pierwszą mediacją sądową no i najważniejsza w dzień powrotu męża! Cud wydarzył się po około 7 miesiącach. Mąż pewnej nocy wysłał mi 2 piosenki polskiego zespołu. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę w tych piosenkach. Pomyślałam – co On wraca?! Niemożliwe! Nie odzywał się do rana. Oboje nie zmrużyliśmy oka. Następnego dnia mąż przyjechał do mnie rano. Był odmieniony. Wszystko zrozumiał. Powiedział, że siedział i myślał, usłyszał te piosenki w telewizji i go uderzyły. Zanim cokolwiek powiedział, czułam że wrócił mój dawny, kochany mąż. Sam był w szoku tego, jak to się stało. Nie wiedział co ma dalej robić. Wszystko okazało się bardzo proste. Mąż się nawraca i jest wspaniały! Ja dostałam tak wielką miłość przebaczającą do mojego męża, że w życiu bym się nie spodziewała, że można nie czuć urazy po czymś takim. Mąż powiedział, że nigdy nie przestał mnie kochać i że coś cały czas podpowiadało mu, że nasze dalsze wspólne życie nie jest możliwe. Stwierdziliśmy, że skoro przetrwaliśmy coś takiego, to razem przetrwamy już wszystko. Z Bogiem! Wydawało mi się kiedyś, że nie da się bardziej, ale nigdy aż tak bardzo nie kochałam mojego męża! Spodziewamy się kolejnego dzieciątka! Chwała Panu! . 298 267 213 220 364 300 229 289

jak uratować małżeństwo forum